Sądząc z książek, artykułów i dokumentów Kościoła, na jakie można się było natknąć w ostatnich dziesięcioleciach można by sądzić, że to raczej kobiety mają kłopot z odnalezieniem się w Kościele katolickim. Każdy jednak, kto bywa na niedzielnej Mszy widzi, że mężczyźni też miewają z tym problem. Być może nawet poważniejszy.
Takie sprawy, jak przypadek nastolatki z Lublina, są momentami szczególnie jaskrawego weryfikowania postaw, także postaw polityków będących katolikami.
Wiele sytuacji, z którymi stykamy się na co dzień ma prawo budzić gniew. Dobrze, że budzi - jego brak świadczyłby o obojętności wobec spraw najważniejszych. Niemniej nie wolno zapomnieć, że oprócz sprawy mamy przed sobą zawsze ludzi, których nie wolno zadeptać.
Historia Agaty tu przedstawiona jest wymyślona, ale nie po to, aby dowcipkować z dramatu dziewczyny, który rozgrywa się na oczach całego kraju.
Czasem komentując jakieś wydarzenia nie warto używać wielu mocnych słów. Tylko zaciemniają obraz sprawy. Samo zestawienie faktów mówi znacznie więcej. Gdy zrobić tak z tym, co ostatnio na temat życia poczętego i wychowania seksualnego napisano w Gazecie Wyborczej, wszelkie słowa bledną.
Fakt, że polski episkopat zajmował się niezwykle istotnymi kwestiami bioetycznymi mając w tle sprawę czternastolatki z Lublina i jej dziecka jest wyraźnym znakiem czasu.
Ministerstwo Zdrowia znalazło szpital, który jest gotów zabić dziecko 14-latki z Lublina.
Nastolatka w ciąży potrzebuje przede wszystkim stabilności. Tylko zapewnienie, że jest bezpieczna, kochana i uzyska wszelką pomoc, która jej będzie potrzebna, może pozwolić jej naprawdę zdecydować zgodnie z własnym sumieniem.
Ludzka natura jest słaba i ułomna. Człowiek często nie dorasta do własnych ideałów. Dopóki jednak wie, co jest dobre a co złe, pół biedy. Gdy zło zaczyna nazywać dobrem, a dobro złem, to już katastrofa.
Dlaczego młodzi przywódcy SLD postanowili odgrzewanie starych, skompromitowanych i nieskutecznych pomysłów uczynić fundamentem swojego programu?