Dlaczego jako ksiądz mam być bardziej chroniony przed pomówieniami niż świecki?
We Włoszech zawrzało. Tak powinien zacząć się ten komentarz, ale tak - niestety - się nie stało. Sprawy prawie nikt nie zauważył. Dziennikarz "L'Espresso" przychodził do konfesjonału z różnymi wymyślonymi grzechami po to, żeby - jak sam mówił - przeprowadzić sondaż na temat stosunku księży do moralnego nauczania Kościoła. I napisać na ten temat artykuł w swoim piśmie.
Wątpliwość budzi we mnie całkowita nieobecność mediów katolickich wśród patronów medialnych „Świadectwa".
Siódmy ślub gwiazdy filmowej, czy piąty rozwód ekscentrycznej piosenkarki niewielu już dziś dziwi i gorszy. Czasem tylko skłania do refleksji nad pechem w miłości tych, którym los nie poskąpił sławy i pieniędzy. Miłość to szczęście. Do szczęścia każdy ma prawo. Więc i do nowego związku, gdy stara miłość wygaśnie, też.
Kolejny raz w ataku na Kościół dziennikarze posłużyli się metodą rzucania oskarżeń i sugestii bez jakichkolwiek dowodów.
Wydaje się oczywiste, że rodzice powinni minimalizować wpływ mediów na swoje pociechy. Tymczasem jest odwrotnie.
Jeśli wskutek urzędniczego mnożenia szczegółowych zasad prawo nagle stanowi, że pracownik ma być jednocześnie w dwóch miejscach na raz, to i tak nie zyska on daru bilokacji. Podobnie gdy wyda się przepis, że samochody maja być czyste, deszcz i śnieg nie przestaną padać. Natura drwi sobie z tego rodzaju praw. Nawet jeśli przegłosowało je szacowne gremium demokratycznie wybranego parlamentu.
Czy Wielka Brytania znajdzie się na liście państw, w których łamana jest wolność religii?
Na ile Angela Merkel jest zdeterminowana w przywracaniu Europie jej chrześcijańskich korzeni przekonamy się najprawdopodobniej już niedługo.
Emigracja jest dla Polski poważnym problemem. Nie można go lekceważyć.