Premier Donald Tusk zdecydowanie popiera zakaz zasłaniania twarzy w czasie zgromadzeń. Nie wyklucza w tym celu noweli konstytucji. Zastrzega, by do zmian w prawie podchodzić bez histerii. Chwali policję za postawę w czasie zamieszek w stolicy i zapowiada ukaranie winnych.
W związku z piątkowymi wydarzeniami w stolicy związanymi ze Świętem Niepodległości w kancelarii premiera w sobotę odbyło się spotkanie. Prócz szefa rządu wzięli w nim udział m.in. ministrowie: sprawiedliwości - Krzysztof Kwiatkowski oraz spraw wewnętrznych i administracji - Jerzy Miller, wiceszef MSWiA Adam Rapacki, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, komendant główny policji gen. Andrzej Matejuk oraz komendant stołeczny policji gen. Adam Mularz.
"Musimy bez histerii zastanowić się, czy potrzebne są zmiany przepisów, jeśli chodzi o swobodę manifestacji i wyrażania poglądów" - oświadczył po spotkaniu premier na konferencji prasowej.
Mówiąc o ewentualnej zmianie przepisów, by utrudnić chuliganom wykorzystywanie oczywistego prawa do demonstracji czy manifestacji zaznaczył, że "trzeba to przemyśleć", zachowując przy tym "spokój i zdrowy rozsądek".
Premier zadeklarował jednak, że jest zdecydowanym zwolennikiem zakazu zasłaniania twarzy, także w czasie zgromadzeń, manifestacji i demonstracji. Jak argumentował, takie zmiany są potrzebne, żeby skutecznie identyfikować tych, którzy biją i podpalają w czasie demonstracji.
Jak mówił, ktoś, kto decyduje się na działalność publiczną nie może zakrywać twarzy. "Uczestniczenie w manifestacji i demonstracji jest formą działalności publicznej" - ocenił Tusk. Jak mówił, twarze zasłaniają z reguły ci, "którzy nie są ideowcami, tylko są przemocowcami". Według premiera, "generalnie ludzie zasłaniają twarze w czasie zgromadzeń, kiedy chcą zrobić coś przeciwko prawu".
"Będę przekonywać wszystkich, aby ten przepis mówiący o zakazie zasłaniania twarzy na imprezach masowych dotyczył także zgromadzeń i manifestacji" - podkreślił szef rządu.
Premier ocenił, że w związku z tym niewykluczona będzie też potrzeba zmiany w konstytucji. "Jeśli uznam, że będzie taka potrzeba, to będę apelował do wszystkich sił politycznych, aby ewentualne zmiany w konstytucji także wprowadzić" - oświadczył.
Tusk mówił też, że koncentrując się na tym, aby bezwzględnie tępić przejawy bandytyzmu czy chuligaństwa nie iść zbyt daleko w ograniczaniu prawa do wolności. Jego zdaniem, prawo do manifestacji "nie powinno być prawem przesadnie limitowanym".
"Powinniśmy się skoncentrować na tym, aby bezwzględnie tępić przejawy bandytyzmu czy chuligaństwa w czasie tego typu sytuacji. Równocześnie nie powinniśmy pójść zbyt daleko w ograniczaniu prawa do wolności, bo gdybyśmy uznali, że policja albo samorząd mogą zawsze powiedzieć: +nie+ dla manifestacji czy demonstracji, to łatwo dojdziemy do sytuacji, kiedy zawsze będzie padało słowo: +nie+" - powiedział Tusk.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.