W tradycji afrykańskiej bycie niewidomym równa się przekleństwu – mówi KAI s. Rafaela Nałęcz z polskiego Zgromadzenia Franciszkanek Służebnic Krzyża, która wyjechała do rwandyjskiego Kibeho, by stworzyć ośrodek dla niewidomych dzieci. „Kiedy dziecko, które powszechnie uznawano za przeklęte, czyta, pisze, rozmawia po angielsku, wzbudza to powszechny podziw” - deklaruje założycielka ośrodka.
Górzysta Rwanda nazywana jest krajem tysiąca wzgórz. Dla sióstr franciszkanek służebnic krzyża (FSK) z podwarszawskich Lasek to kraj tysiąca wyzwań. W misyjnym ośrodku szkolno-wychowawczym dla niewidomych, uruchomionym w 2008 r., mają pod opieką 70 niewidomych dzieci, w kolejce czeka ponad 20 następnych. To tylko kropla w morzu potrzeb.
Rwanda wciąż nosi piętno odciśnięte przez bratobójcze walki, które miały miejsce w 1994 r. pomiędzy plemionami Tutsi i Hutu. To biedny kraj wielkości Belgii, z dużym zaludnieniem, bez przemysłu, z ogromnym bezrobociem. Ludzie z wielkim wysiłkiem uprawiają skrawki ziemi zawieszone na wysokości 2-3 m n.p.m. Zazwyczaj spożywają jeden posiłek dziennie. 60 proc. 11-milionowego narodu to katolicy, 30 proc. to m. in. protestanci i anglikanie. Tylko niewielki odsetek to ludzie niewierzący lub wyznający wiarę przodków.
W wielodzietnych rodzinach rodzeństwo opiekuje się sobą nawzajem. Do szkoły uczęszcza tylko 40 proc. dzieci, które stanowią ¾ społeczeństwa. Pomimo realizowanej polityki rozwoju Rwanda wciąż jest jednym z najbiedniejszych państw Afryki. – Ludzie żyją, ale żyją bez nadziei – mówi s. Rafaela Nałęcz ze Zgromadzenia Franciszkanek Służebnic Krzyża, która wyjechała do rwandyjskiego Kibeho, by stworzyć ośrodek dla niewidomych dzieci od podstaw. Budowa ośrodka została sfinansowana przez polskie MSZ.
Szacuje się, że w Rwandzie jest ok. 20 tys. niewidomych dzieci. Najczęściej tracą one wzrok wskutek komplikacji po zapaleniu opon mózgowych, malarii, nieszczepionej odry, niedożywienia, alergii na słońce czy chorób genetycznych. W tradycji afrykańskiej bycie niewidomym równa się przekleństwu. Afrykanie wierzą, że pojawienie się w rodzinie niewidomego dziecka oznacza karę za popełnione wobec przodków grzechy. Najczęściej takie dzieci są ukrywane przez rodziny, ponieważ przynoszą im wstyd, a kiedy dorosną, skazuje się je na żebractwo.
- Mamy dziewczynkę, która była trzymana w zagrodzie razem z kozami, nie miała wykształconych podstawowych odruchów, bodła głową jak koza. Nie mówi, powtarza tylko proste słowa. Każde dziecko to osobny dramat, osobna tragedia – opowiada s. Rafaela.
Szkoła realizuje ogólny program nauczania przy pomocy metod dotykowych. Dzieci uczą się alfabetu Braille’a, używają specjalnych pomocy szkolnych (maszyny brajlowskie, wypukle mapy, oprzyrządowanie do geometrii, modele, etc.). Wszystkie pomoce szkolne są sprowadzane z zagranicy - z Ugandy lub Europy. Dzieci uczą się w ojczystym języku - kinyarwanda, oraz w języku angielskim. Klasy I–III realizują metodę globalną, zwaną w Polsce metodą ośrodków pracy. W szkole jest też klasa wstępna dla 5-6-latków oraz klasa specjalna dla dzieci niewidomych z upośledzeniem umysłowym.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.