Prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział, że zamierza zorganizować cykl debat dotyczących przyszłości Unii Europejskiej. Chciałby, aby pierwsze z nich odbyły się jak najszybciej, i - jak powiedział - być może uda się je zorganizować jeszcze w tym roku.
Komorowski powiedział w środę wieczorem w programie TVP1 "Na pierwszym planie", że chciałby do debat zaprosić ekspertów "tak, aby trochę odczarować też niektóre nadużywane hasła o jakimś ryzyku, czy możliwości szybkiej zmiany funkcjonowania Unii na formułę federacyjną".
"To po prostu nie wchodzi w grę dzisiaj, ale warto o tym rozmawiać, warto dyskutować, bo z tej dyskusji może za wiele, wiele lat coś dobrego wyniknie" - powiedział prezydent.
Poinformował, że obecnie konstruowany jest plan takich debat, a on chciałby, żeby było pięć może sześć debat, do których zaproszeni zostaną eksperci "o różnych wrażliwościach". Komorowski dodał, że chce aby "przynajmniej część tych debat była przy udziale mediów, możliwości obserwowania, licząc na to, że znajdzie to jakieś odbicie w opinii publicznej".
Prezydent był pytany - w kontekście m.in. pomysłów na walkę z kryzysem, które mają być dyskutowane na posiedzeniu Rady Europejskiej w czwartek i piątek w Brukseli - czy musimy zgodzić się na utratę części suwerenności jeżeli np budżet krajowy miałby być, za zgodą parlamentu, nadzorowany przez Komisję Europejską, czy też w ogóle nie ma o tym mowy.
Komorowski podkreślił, że "zawsze należy szanować wrażliwość a nawet nadwrażliwość Polaków w kwestiach suwerenności, bo taka była nasza trudna historia", że problem suwerenności poruszał największe emocje.
"I te emocja narodowe należy szanować, co nie oznacza, że należy być niewolnikiem dotychczasowego języka i sposobu pojmowania suwerenności na modłę XIX wieku. Trzeba również dostrzec, że daleko idące zmiany w funkcjonowaniu UE, szczególnie jeśli dotkną problemu ograniczenia suwerenności państw członkowskich w imię ich wspólnego interesu, to też musi być do tego przekonane społeczeństwo. I to nie 5 proc., nie 25 proc., nawet nie 50 proc. - co do tego musi być przekonana ogromna większość społeczeństwa, jeżeli nie chcemy mieć kłopotu" - powiedział prezydent.
Pytany, czy według niego najpierw trzeba było przekonać społeczeństwo, a potem dopiero powinno nastąpić berlińskie przemówienie szefa MSZ Radosława Sikorskiego, prezydent odpowiedział, że "zależy jaki charakter ma przemówienie".
Jeżeli są to osobiste poglądy to - zdaniem prezydenta - należy dyskutować o nawet jak najdalszych perspektywach pogłębienia integracji europejskiej. "Tak swego czasu zrobił minister spraw zagranicznych Niemiec Joschka Fischer, który wygłosił, zresztą na analogicznym forum, też dotyczące perspektyw europejskich wystąpienie, bardzo daleko idące, ale poprzedził je po prostu stwierdzeniem że to są jego osobiste poglądy. I sprawa była czysta i normalna. I uważam, że tak by było pewnie lepiej" - powiedział Komorowski.
Ale - jak zaznaczył - uważa, że "nie warto rozdzierać szat". "Traktuję to jako wypadek przy pracy, ale przy dobrej pracy, idącej w dobrą stronę, więc nie zamierzam z tego robić jakiejś wielkiej sprawy" - powiedział prezydent.
Dodał, że chciałby, aby wszyscy skoncentrowali się "na wygaszaniu negatywnych emocji", które - jak mówił - "może częściowo powstały dlatego, że Polacy lubią być traktowani serio, że o sprawach najważniejszych, być może nawet najważniejszych zmian w ich funkcjonowaniu, rozmawia się w kraju, przy otwartej kurtynie".
"I dlatego, chcąc trochę pomóc, ja taką debatę w Kancelarii Prezydenta zamierzam uruchomić" - powiedział Komorowski.
Na pytanie, czy podziela pogląd, że jeśli obecnie nie dojdzie do zdecydowanej reformy UE, to grozi jej katastrofa, prezydent stwierdził, że "sprawa jest poważna, ale nie dramatyzowałby jej do końca, bo Unia już różne kryzysy przechodziła".
"Problem jest raczej w czasie. Ja nie bardzo widzę jakoś znalezienie możliwości szybkiego, w ciągu paru dni, rozwiązania podstawowych dylematów Unii, które by zakładały głębszą jej zmianę" - powiedział. Jak dodał, sądzi, że dyskusja w czwartek i piątek na posiedzeniu Rady Europejskiej będzie się koncentrowała wokół propozycji przewodniczącego Rady Hermana Van Rompuya, która - zdaniem Komorowskiego - "jest taką propozycją bardzo blisko idącą, ale za to być może bardziej realistyczną".
"Raczej bym przestrzegał przed jakimś takim wrażeniem, że tu idzie na jakąś gigantyczną, ogromną zmianę, bo raczej będzie to zmiana niewielka i nie wymagająca prawdopodobnie w ogóle zmiany traktatu" - powiedział prezydent.
"Ale jeśli mamy ambicję, a ja chciałbym, aby Polska miała taką ambicję wpływania na pogłębienie procesu integracji europejskiej, no to trzeba się liczyć z koniecznością zmiany traktatów. A traktaty w Polsce zmienia się 2/3 w Sejmie, albo poprzez referendum, więc przygotowanie opinii publicznej w naszym kraju, w moim przekonaniu, jest niesłychanie ważne i należy unikać choćby nawet wrażania, że się nie rozmawia najpierw z polską opinią publiczną tylko z zewnętrzną" - powiedział Komorowski.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.