Wraki statków są jak kapsuły czasu. Dzięki nim możemy spojrzeć szerzej na życie ludzi w przeszłości - opowiadał w rozmowie z PAP ekspert od podwodnej archeologii na kilka dni przed 100. rocznicą zatonięcia Titanica.
Titanic zatonął w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 r.; w katastrofie zginęło ponad 1,5 tys. osób. Wrak statku, który leży na głębokości 3800 m, odnaleziony został w 1985 roku przez zespół amerykańskiego badacza głębin morskich, Roberta Ballarda.
"Jeżeli wrak jest w dobrym stanie, stanowi on jakby kapsułę czasu. Docierając do niego, możemy spojrzeć szerzej na życie ludzi, którzy pracowali na statku lub nim podróżowali. To jest jak zaglądanie przez uchylne drzwi do nieistniejącego już świata" - mówił w rozmowie z PAP dr Radosław Karasiewicz-Szczypiorski z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego.
"Podwodni archeolodzy starają się badać wraki, na których nie pozostały ludzkie szczątki" - wyjaśnia specjalista i przyznaje, że z tego właśnie względu wątpliwe etycznie mogą się wydawać badania przeprowadzane we wnętrzu Titanica. Zdaniem archeologa z UW, z pokładu tego transatlantyku nie powinno się zabierać żadnych przedmiotów, a wrak powinien być dokumentowany tylko od zewnątrz.
Naukowiec przypomina, że właśnie ze względów etycznych nie prowadzi się badań na wrakach okrętów, które wraz z załogą i pasażerami zatonęły w wyniku działań wojennych. Te miejsca zwykle uznawane są za cmentarze wojenne i ze względu na szacunek dla ofiar nie przeprowadza się w nich prac badawczych.
Jakie wraki są najbardziej przez archeologów poszukiwane? "Wydaje mi się, że zaraz po Titanicu najbardziej rozpalają wyobraźnię hiszpańskie galeony ze srebrem z Nowego Świata" - mówi archeolog i wyjaśnia, że losy niektórych hiszpańskich statków, które przed kilkoma wiekami płynęły z transportem srebra z Meksyku wciąż nie są znane. Na temat tych zaginionych okrętów powstało już wiele legend.
Ekspert zaznacza, że niektóre odnalezione już wraki mają tak duże znaczenie, że znajdują się pod specjalną ochroną. Tak jest np. u wybrzeży Włoch, gdzie dobrze zachowanego wraku starożytnego okrętu z amforami pilnuje jednostka wojskowa. Z kolei pewne bezcenne wraki w Chorwacji otacza metalowa klatka, uniemożliwiająca dostęp amatorom nurkowania.
Dr Karasiewicz-Szczypiorski wyjaśnia, że Titanic leży na tyle głęboko, że nurkowie nie mają do niego dostępu. Wrak badać można jedynie za pomocą zaawansowanych przyrządów - m.in. zdalnie sterowanych robotów. Zazwyczaj jednak archeolodzy podwodni nie korzystają z tak kosztownych technologii, tylko z pomocy nurków. Ta metoda ma jednak ograniczenia - można tak badać przede wszystkim wraki, które znajdują się maksymalnie na głębokości 30 m. A one są najbardziej narażone na zniszczenie.
Nie chodzi tu - zdaniem eksperta - tylko o zniszczenia powodowane falowaniem czy pływami morskimi oraz działaniem podwodnej fauny i flory. Poważne straty wynikać mogą również z wizyt nurków amatorów, którzy zabierają z wraków znalezione tam przedmioty. "Niestety Polacy należą w tym procederze do niechlubnej czołówki" - przyznaje Dr Karasiewicz-Szczypiorski i zaznacza, że jeśli wrak spenetrowany jest przez amatorów, często nie nadaje się już potem do badań archeologicznych.
Wraki są jedynymi z najbardziej spektakularnych, ale nie jedynymi przykładami znalezisk archeologów podwodnych. Cennym przedmiotem badań okazują się również ładunki wyrzucane przez załogę w czasie sztormu za burtę, zatopione porty czy umocnienia i zabudowania starożytnych miast, które urywają się z wysokich brzegów.
Polscy archeolodzy podwodni badają np. ślady funkcjonowania średniowiecznych społeczności badając to, co przetrwało na dnie jezior na Suwalszczyźnie czy na Pojezierzu Mazurskim.
Dr Karasiewicz-Szczypiorski uczestniczy we współfinansowanym przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego "Crimea Project - Underwater Expedition". W ramach tego projektu polsko-ukraiński zespół bada podwodne dziedzictwo u wybrzeży Krymu. Badaczom udało się już znaleźć bizantyjskie kotwice, pochodzące z VIII - X w. n.e.
Ludwika Tomala (PAP)
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.