Obok prawa do braku cierpienia istnieje obowiązek bycia produktywnym. Wydolnym społecznie, samodzielnym, niewymagającym pomocy drugiego.
Dziecko zostało sierotą – czy nie lepiej by było, gdyby nie żyło? Może życie matki było ważniejsze? Dziecko będzie chore. Pożyje 20 lat, część z tego przecierpi. Tak mówi statystyka. Czy to warto? Dziecko urodzi się niepełnosprawne umysłowo. Nie będzie w pełni wydolne społecznie. Może ma prawo do śmierci? A na pewno rodzice do braku cierpienia!
Tak postawione pytania wydają się absurdalne. A jednak są zadawane. Zupełnie poważnie. Coraz częściej nad prawem do życia zwycięża „prawo do braku cierpienia” lub nawet „prawo do braku trudności”. Ma być miło i łatwo. Jeśli nie jest? Trzeba szukać miejsca, gdzie tak będzie. Jeśli nigdzie nie będzie? Do takiej wiedzy często dorasta się dopiero na starość, po przejściu drogi, która kaleczy i człowieka samego i tych, którzy go otaczają.
Obok prawa do braku cierpienia istnieje obowiązek bycia produktywnym. Wydolnym społecznie, samodzielnym, niewymagającym pomocy drugiego (a jeśli już to pomocy specjalistów). Niesamodzielność przeraża. I tych, którym grozi zależność i tym, którzy mają stać się opiekunami.
W takim świecie nie ma miejsca dla słabych. Nie ma miejsca dla wrażliwych. Nie ma miejsca dla dzieci i starców. Nie ma miejsca dla chorych i niepełnosprawnych. A zatem: nie ma miejsca na miłość, wdzięczność, serdeczność, ciepło, życzliwość, bezinteresowność. To wszystko wymaga przecież czyjejś radosnej ofiary, oddania siebie drugiemu człowiekowi. A to nie jest łatwe. I miłe jedynie bywa…
W dodatku „uzależnia”. To znaczy: człowiek kochający i kochany potrzebuje drugiego. A przecież chodzi o to by nie potrzebować! Jeśli ja daję sobie prawo by potrzebować, wypadałoby też dać innym prawo do oczekiwania czegoś ode mnie…
W takim świecie nie dziwi domaganie się prawa do selekcji. Do stwierdzenia, że drugi człowiek jest zbyt mało wart, by żyć. Nigdy przecież nie będzie dość produktywny… A że jak mało kto potrafi kochać i okazywać miłość? Cóż to jest miłość?
Tylko czy naprawdę w takim świecie chcemy żyć?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.