Do trzech razy sztuka (Czechy – Portugalia 0:1) Cristiano Ronaldo po raz kolejny przesądził o zwycięstwie Portugalii. Dwa razy trafił w słupek, ale za trzecim razem już się nie pomylił. Czesi długo toczyli równorzędną walkę, Portugalczycy jednak okazali się zbyt silni.
Trener Portugalii Paulo Bento postanowił w meczu z Czechami naśladować Rosjan, którzy, jak pamiętamy, ograli naszych południowych sąsiadów aż 4:1. Oddali więc piłkę Czechom, czekając na okazje do kontry. Szybko się jednak okazało, że to błędna taktyka. Czesi grali bowiem inaczej niż z Rosjanami: bardzo ostrożnie, dając rywalom niewiele okazji do szybkich ataków. Jednocześnie sami kontrolowali drugą linię i rajdami skrzydłowych niepokoili portugalską obronę.
W II połowie Portugalia naprawiła swój błąd i zmieniła taktykę. Przejęła kontrolę nad wydarzeniami na boisku i okazje pod bramką Petra Čecha zaczęły się mnożyć. Czesi w końcówce wyraźnie opadli z sił i nie byli w stanie zagrozić rywalom.
Portugalia w II połowie rozegrała dobry mecz. Cristiano Ronaldo udowodnił, że jest w formie, a obrona pod wodzą Pepe praktycznie nie popełniała błędów.
Statystyki z pierwszej fazy pokazały, że Czesi przebiegali najwięcej kilometrów ze wszystkich drużyn biorących udział w turnieju. Mimo to, do tej pory znakomicie wytrzymywali kondycyjnie każde spotkanie. W ćwierćfinale jednak zmęczenie dało znać o sobie w końcówce. Dopiero wtedy uwidoczniła się różnica między mistrzem „naszej” grupy, a wicemistrzem grupy „śmierci”. Można jednak z satysfakcją powiedzieć, że ta różnica nie była aż tak wielka. Czesi nie przynieśli wstydu drużynom, które wyeliminowali. Jak widać, nie przegraliśmy z byle kim. Podopieczni Michala Bilka okazali się w tym turnieju jednym z najbardziej pozytywnych zaskoczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.