Do samobójczego zamachu na siedzibę biura bezpieczeństwa narodowego doszło w środę w Damaszku. W ataku bombowym zginęli bądź zostali ranni ludzie z najbliższego otoczenia prezydenta Syrii Baszara el-Asada.
Wśród zabitych jest minister obrony Daud Radża i szwagier prezydenta, wiceminister obrony Asef Szawkat. Ranny został minister spraw wewnętrznych Ibrahim esz-Szaar oraz szef syryjskiego wywiadu Hiszam Bektiar. Na razie nie ma doniesień o stanie ich zdrowia.
Wkrótce po tym, jak poinformowano, że minister Radża nie żyje, na nowego szefa resortu obrony mianowano generała Fahada Dżasima al-Freidża.
Do zamachu przyznały się ugrupowanie rebelianckie Liwa al-Islam (Brygada Islamu) i opozycyjna Wolna Armia Syryjska (WAS), w której skład wchodzą dezerterzy z sił reżimowych oraz uzbrojeni cywile. Zamachowiec samobójca pracował jako ochroniarz w otoczeniu prezydenta.
Ugrupowanie Liwa al-Islam oświadczyło na swoim koncie na Facebooku, że uderzyło w miejsce, w którym odbywają się narady wojenne. Tymczasem rzecznik WAS powiedział agencji Reutera przez telefon, że to ona odpowiada za atak w stolicy.
Po zamachu w syryjskiej telewizji państwowej odczytano oświadczenie armii, która wezwała do ukarania sprawców. "Odetniemy każdą rękę, która zostanie podniesiona na bezpieczeństwo narodowe" - zakomunikowano. "Siły zbrojne są zdeterminowane, żeby położyć kres zabijaniu dokonywanemu przez gangi i przestępców. Będziemy ich ścigać bez względu na to, dokąd się udadzą" - oświadczyło wojsko.
Jak pisze agencja AFP, budynek, w którym mieści się biuro bezpieczeństwa narodowego jest ściśle chroniony i mieści się w dzielnicy Rada w centrum Damaszku. Biurem kieruje generał Hiszam Ichtiar, którego los nie jest znany.
71-letni generał jest jedną z kluczowych postaci odpowiedzialnych za prześladowanie opozycji. Od 23 maja objęty jest on sankcjami UE. Według źródeł dyplomatycznych w Damaszku, na które powołuje się AFP, 20 maja doszło do próby otrucia Ichtiara oraz innych wojskowych.
Do środowego zamachu na biuro bezpieczeństwa narodowego doszło w czasie, gdy w kilku dzielnicach stolicy toczą się walki między wojskami rządowymi a WAS. Starcia, które wybuchły w niedzielę wieczorem, określane są jako najbardziej gwałtowne od wybuchu antyreżimowej rewolty w marcu 2011 roku.
Według najnowszych doniesień Reutera pięć eksplozji było słychać w środę na północnym zachodzie Damaszku, w pobliżu bazy 4. Dywizji Pancernej dowodzonej przez brata prezydenta Asada, Mahera. Na razie nie jest jasne, czy siły te zostały zaatakowane. Minister ds. informacji zaprzeczył w telewizji jakoby na terenie bazy doszło do jakiegokolwiek wybuchu.
Działacze praw człowieka donoszą, że od poniedziałku w starciach w Damaszku zginęło ponad 60 żołnierzy wojsk rządowych. Jak sprecyzował w środę szef Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka Rami Abdel Rahman, "w poniedziałek zostało zabitych od 40 do 50 żołnierzy syryjskich sił, a we wtorek - co najmniej 20".
Rahman poinformował, że śmigłowce sił rządowych atakują dzielnice Barze i Kabun, na wschodzie stolicy. Według Obserwatorium czołgi otoczyły Kabun. Z niektórych części dzielnicy uciekają mieszkańcy.
Tymczasem anonimowy przedstawiciel tureckich władz powiedział, że wśród 600 Syryjczyków, którzy w nocy z wtorku na środę przedostali się do Turcji, jest dwóch generałów brygady. Oznacza to, że do Turcji zbiegło już 20 syryjskich generałów.
Według tego źródła w 10 obozach, rozlokowanych w pobliżu 900-kilometrowej granicy tureckiej z Syrią, przebywa ponad 43,2 tys. syryjskich uchodźców.
Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun zaapelował w środę do Chin, by podczas głosowania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ poparły projekt rezolucji w sprawie Syrii przygotowany przez Amerykanów i Europejczyków. "Mam szczerą nadzieję, że członkowie RB ONZ będą zjednoczeni i zareagują" - mówił szef ONZ po spotkaniu z chińskim prezydentem Hu Jintao w Pekinie.
Projekt rezolucji został przygotowany przez Francję, Niemcy, Wielką Brytanię, Portugalię i USA. Zachód grozi syryjskiemu reżimowi sankcjami gospodarczymi, jeśli Damaszek nie zaprzestanie używania broni ciężkiej. Projekt zakłada też przedłużenie o 45 dni mandatu misji obserwacyjnej w Syrii.
Głosowanie nad projektem odbędzie się w środę po południu.
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie szacuje, że od marca 2011 roku, kiedy wybuchło powstanie przeciwko prezydentowi Asadowi zginęło w Syrii ponad 17 tys. osób, głównie cywilów. (PAP)
cyk/ jhp/ ap/
11849582 11849703 11850063 11850012 arch.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.