Obecne przepisy mówią jasno, że rozwodzący się rodzice mają obowiązek wspólnego ustalenia planu wychowawczego dla dziecka. Na tak sporządzony plan muszą zgodzić się oboje. W praktyce, gdy planu nie ma, sąd musi ograniczyć prawa rodzicielskie jednego z małżonków. Coraz częściej skłóceni partnerzy to wykorzystują, by pozbawić drugiego prawa do wychowywania dziecka, które staje się w tej sytuacji kartą przetargową.
W zdecydowanej większości prawo do wychowania dziecka dostaje matka. Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna" w 2011 r. na 37 692 rozwody tylko w 1641 przypadkach wykonywanie władzy rodzicielskiej powierzono wyłącznie ojcu. Oczywiście, nie wszystkie rozwody kończą się ograniczeniem władzy wychowawczej, ale spośród tych, które mają taki skutek, ojcowie z reguły są na przegranej pozycji. O ile w przypadku złego wykonywania obowiązków rodzicielskich sprawa ograniczeń wydaje się być oczywista, o tyle obecne prawo dopuszcza sytuacje, w której do utraty praw doprowadza cynizm jednego z rodziców. Pewnemu ojcu w szkole córki powiedziano, że może przychodzić na zebrania, ale nie ma prawa kontaktować się na terenie placówki z dziewczynką, bo nie życzy sobie tego eksmałżonka. Takimi i podobnymi sytuacjami zajmuje się Stowarzyszenie Centrum Praw Ojca i Dziecka.
Fatalną sytuację dostrzegają prawnicy. Niektórzy sędziowie, chcąc ratować sytuację, gdy nie ma wspólnego planu, podczas rozpraw pytają rodziców o dalsze losy dziecka i takie deklaracje złożone do protokołu traktują jako spełnienie wymogu formalnego. Wszystko po to, by dziecko nie traciło rodziców przez bezmyślność któregoś z nich.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.