publikacja 20.10.2012 20:30
Po raz dwudziesty do Tychów zjechali ludzie z najdalszych stron południowej Polski. Nie wszyscy zmieścili się w kościele. A przecież kościół p.w. bł. Karoliny do małych się nie zalicza.
Po co przyjeżdżają do Tychów? Patryk z Bogucic po to, żeby sprawdzić, czy jest tu tak, jak mu powiedzieli znajomi. Mateusz spod Będzina, bo chciał doświadczyć mocnego duchowego kopa, którego potrzebuje. Łukasz z Bogucic, żeby kolejny raz się nawrócić, a Patrycja, aby modlić się w pewnej intencji. Każdy z nich normalnie chodzi do kościoła, ale brakuje im czegoś w życiu duchowym, co tu w Tychach mogą odnaleźć. – To potrzeba doświadczenia dotyku Jezusa – powiedział Mateusz o swojej motywacji przyjazdu na modlitwę do Tychów. Przyjechały też siostry zakonne – najliczniej reprezentowane przez jadwiżanki. Przyjechali franciszkanie i diakoni z WŚSD w Katowicach. 20. Tyski Wieczór Uwielbienia przebiegał wokół tematu zaczerpniętego z Dziejów Apostolskich: „Panie…Ty wyciągać będziesz swą rękę, aby uzdrawiać i dokonywać znaków i cudów przez imię świętego Sługi Twego, Jezusa” (Dz 4,29a-30). Podczas kazania, ks. Piotr Kontny – wikariusz w parafii bł. Karoliny Kózkówny – zwrócił uwagę na różne motywy jakie doprowadziły modlących się do spotkania w Tychach. – Nieważne z jakich powodów tu jesteś, czy ktoś cię przyprowadził, czy jesteś tu z ciekawości, czy naprawdę masz zranione serce gotowe do przyjęcia Jego łaski. Tak czy inaczej to On sprawił, że tu dzisiaj jesteś. Nie zmarnuj więc tej szansy, ale proś Jezusa, aby przemienił Twoje życie, aby
Przyjechali, aby doświadczyć dotyku Jezusa ks. Paweł Łazarski/GN
O Tyskich Wieczorach Uwielbienia możesz też przeczytać artykuł Uwierz w Ducha.