Bunkier przeciwatomowy z okresu zimnej wojny można było zwiedzić w czwartek w Poznaniu. Pierwszą otwartą prezentację obiektu zorganizowano w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem.
Lokalizacja obiektu była utajniona do 2000 roku. Tzw. schron prezydencki znajduje się pod jedną z willi w Krzyżownikach na obrzeżach Poznania.
"To miejsce nie było w żaden sposób powiązane ze stanem wojennym, ale to nasza słodka zemsta na gen. Jaruzelskim, który nam zepsuł młodość. Teraz my pokazujemy jedną z jego tajemnic" - powiedział w czwartek PAP zastępca dyrektora Wielkopolskiego Muzeum Walk Niepodległościowych w Poznaniu, Jacek Bartkowiak.
Pod ziemią znajduje się kilkadziesiąt pomieszczeń wraz z autentycznym wyposażeniem. Jak zapewnił Bartkowiak, przed udostępnieniem obiektu zwiedzającym nie dokonano w nim żadnych zmian. Pomieszczenia zostały jedynie wyczyszczone i odmalowane.
"Tu mieli być schowani przed atakiem atomowym najważniejsi urzędnicy miejscy, którzy mieli koordynować system obrony cywilnej na terenie Poznania. Jest tu system łączności telefonicznej i radiowej, pomieszczenia, do których miały spływać meldunki z miasta i z punktów obserwacyjnych na jego obrzeżach. Są tu łącznice telefoniczne zapewniające komunikację z kluczowymi zakładami pracy" - tłumaczył Bartkowiak.
Jak podkreślił, według specjalistów schron nie mógł ochronić przebywających w nim osób przed skutkami ewentualnego ataku atomowego. "To jest obiekt umieszczony zbyt płytko, bez odpowiednich zabezpieczeń, które powodowałyby, że będzie on odporny na silne wstrząsy" - ocenił.
Lech Dymarski, dyrektor Wielkopolskiego Muzeum Walk Niepodległościowych, do którego należy bunkier, opowiadał w czwartek zwiedzającym, że obecne w schronie osoby były narażone też na inne niewygody. "Są tu wprawdzie agregaty, filtry powietrza, składane łóżka, zachowały się nawet poduchy z pierzem, nie ma za to kuchni i magazynu żywności. Nie wiemy, jak sobie wyobrażano pracę w tym miejscu, bo chyba nie tak, że po wybuchu jądrowym prezydent i jego załoga o godzinie 16.00 jadą do domu na obiad" - żartował.
Osoby mieszkające w pobliżu willi, które pojawiły się w czwartek w schronie, mówiły, że informacja o tajnych podziemiach była dla nich zaskoczeniem. Jak wyjaśniły reporterowi PAP, "przyszły zobaczyć, co się kryło w ziemi po sąsiedzku".
Otwarcie schronu przyciągnęło miłośników historii z całego kraju.
"Ten obiekt wygląda rewelacyjnie, wydaje mi się, że w Polsce nie ma podobnie zachowanych miejsc. Jest taki trzykondygnacyjny schron w lasach pod Warszawą, ale tam wyposażenie wnętrz jest rozgrabione" - powiedział PAP Mariusz Szewczyk z Warszawy.
Kolejną okazją do zwiedzania poznańskiego bunkra będzie 21 grudnia. Muzeum przygotowuję na ten dzień imprezę nawiązującą do terminu rzekomego końca świata.
"Chcemy od stycznia udostępniać ten obiekt przynajmniej raz w miesiącu, na razie istnieje potrzeba dokończenia pewnych remontów" - powiedział PAP Bartkowiak.
Schron mieści się przy ul. Słupskiej, obok pętli autobusowej w Krzyżownikach. Jego pomieszczenia zajmują pod ziemią powierzchnię niemal całej działki, na której stoi willa z lat 60. XX wieku. Obecnie ma ona służyć jako pomieszczenie administracyjno-magazynowe poznańskiego muzeum.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.