Odprawa posłów... w chwile intymności

Choćby wczorajsza informacja Radia Watykańskiego, o hiszpańskiej lewicy, która urażona XV-wieczną betlejemską ilustracją na tweetowych życzeniach, przekonuje, że sprawy religii to nie domena publicznego aktywizmu, ale przywilej "chwil osobistej intymności” (zob.: Lewicowe "chwile osobistej intymności"). Ckliwe, ileż w tym poezji...

A u nas? Weźmy na przykład takich panów od polityki, co to w temacie jasnogórskim ostatnio zabłysnęli (zob.: Poseł o obrazie jasnogórskim). Dobrze przecież chcieli i przykładnie. A kto nie wierzy ten buc i czereśniak. I z uprzedzeniami.

A oni przecież narodowi pokazali że "wszelkie uczucia religijne" szanują, jak to jeden z nich wyrazić raczył. I człowieka pod skrzydła swe opiekuńcze wziąć chcieli. "Przyszliśmy zaprotestować przeciwko aresztowaniu pana, który rzucił żarówką" oznajmił jeden z panów posłów dobrych.

Za człowiekiem się ujęli! A troska o człowieka, rzecz święta. Wierzący wiedzieć to powinni. A tu aresztowano pana od żarówki bo "wziął dosłownie to, co Biblia mówi" jak to wyraził pan poseł drugi opiekuńczy.

A pana z żarówką o profanację  teraz tu i w ówdzie posądzają. Zarzuty mu się stawia. A on przecież "zaprotestował w ten sposób przeciwko bałwochwalstwu" podkreśla poseł w trosce o wiary czystość, najwidoczniej.

Zmroziło mnie. Ufam, że niewiednie o bałwochwalstwie pan poseł dobry słowa palnął. No bo jak to tak? Wszak terminologią o konotacji religijnej - a  zwłaszcza argumentacją takąż - kalać się ust poselskich nie godzi. W zaciszu domostwa, czy urokach alkowy, w "chwilach osobistej intymności" niech vita religiosa kwitnie. Ale aby tak na konferencji prasowej? 

Czy w kraju wyznaniowym przychodzi nam żyć, żeby posłowie o bałwochwalstwie prawili? I jeszcze autorytetu swego poselskiego nadwyrężali do obrony zachowań Biblią rzekomo motywowanych? 

Oj, chyba na kogo innego głos oddam w kolejnych wyborach.