Biskupowi jest "szalenie smutno z powodu tego, co się wydarzyło" - tymi słowami skomentował rzecznik kurii elbląskiej wypadek, jakiego sprawcą był 11 maja biskup elbląski Andrzej Śliwiński.
Rzecznik kurii ks. Andrzej Kilanowski powiedział, że zaraz po wypadku bp Śliwiński podszedł do poszkodowanych i przeprosił za to, co się stało. - Jeszcze tego samego dnia kanclerz Kurii Diecezjalnej Elbląskiej udał się do pokrzywdzonych, którzy chwilowo tylko znajdowali się w izbie przyjęć chorych i tam jeszcze raz przeprosił za zaistniałą sytuację - dodał rzecznik. Wyraził zdziwienie, że biskup sam prowadził samochód, jako że "od dawna choruje, także na cukrzycę". Poinformował zarazem, że bp Śliwiński znajduje się obecnie pod opieką lekarską, lecz "trudno powiedzieć coś więcej na ten temat". "Był to splot nieszczęśliwych wypadków. Szkoda, że do niego doszło" - stwierdził ks. Kilanowski. "Na pewno wydarzyło się coś smutnego, z drugiej strony szum medialny, który został nadany całej sprawie też wywołuje nasz niepokój i pytanie o to, czy naprawdę szukamy dobra i prawdy o zdarzeniach, które miały miejsce" - podkreślił rzecznik kurii elbląskiej. Jak podała PAP, prowadzony przez biskupa volkswagen passat zjechał z pasa ruchu i uderzył w opla astrę i daewoo nexię. Po wypadku bp. Śliwińskiemu dwukrotnie zmierzono poziom alkoholu w wydychanym powietrzu. Za pierwszym razem miał 0,8 promila alkoholu. "Kierowcy zatrzymano prawo jazdy. Wracał z Malborka do Elbląga, w wypadku nie było rannych" - powiedział dyżurny elbląskiej policji.
Jedna osoba zginęła, 23 poszkodowanych wraca do Polski, dwóch zostało w austriackich szpitalach.
Zarzuty wobec każdego z jeńców oparto wyłącznie na tym, że służył on w batalionie "Ajdar".
Podkop odkryto w okolicy miejscowości Kondratki w powiecie białostockim.
Karol III i Kamila po raz pierwszy spotkają się z Leonem XIV.
Co najmniej dwie osoby zginęły po tym, jak policja otworzyła ogień do tłumu żałobników.
Baza lotnicza była kilkukrotnie atakowana przez ukraińskie drony.