Mimo protestów środowisk Żydów religijnych w Hajfie, portowym mieście na północy Izraela, odbył się kolejny zjazd świadków Jehowy.
Obecnie trwa żydowskie święto Nowego Roku - Rosz Ha-szana. Miejscowy przedstawiciel świadków Jehowy wyznał, że datę zjazdu wybrano celowo, aby mogło w nim uczestniczyć więcej osób, szczególnie dzieci i młodzieży, gdyż jako dni świąteczne są one wolne od zajęć w szkołach i od pracy. Spotkanie, w którym wzięło udział kilkadziesiąt osób, prowadzono w języku hebrajskim. Poprzedni zjazd, który odbył się w Hajfie miesiąc temu, prowadzony był po rosyjsku. Przeciwko zjazdowi protestowała przede wszystkich religijna partia Szas. Jeden z jej liderów, Avi Weitzman oświadczył, że świadkowie Jehowy zrobili to celowo w tym czasie, gdyż zdawali sobie sprawę, że oponenci nie będą mogli przeprowadzić wtedy masowych demonstracji przeciwko nim. Wielokrotnie bowiem, w trakcie spotkań świadków Jehowy, środowiska i partie Żydów religijnych demonstrowały na ulicach przeciwko prowadzeniu przez świadków działalności misjonarskiej w środowisku żydowskim. Dotyczy to zwłaszcza nowych emigrantów z krajów byłego ZSRR, których świadomość żydowska i religijna jest niejednokrotnie niesprecyzowana. Stają się oni łatwym "łupem" jehowickich misjonarzy. Pomimo inicjatywy ze strony Żydów ortodoksyjnych i partii religijnych działalność świadków Jehowy nie jest w Izraelu zakazana. Prawo nie zabrania im gromadzić się, modlić i chrzcić nowych członków. Prawo zakazuje im jedynie, tak jak innym religiom, prowadzenia wśród Żydów działalności misyjnej i prozelityzmu w celu ich nawracania i przyjmowania do siebie. Mimo to świadkowie Jehowy faktycznie to czynią. Środowiska ortodoksyjne domagają się zaostrzenia prawa wobec nich i ograniczenia ich działalności, w obliczu wzrastającej aktywności tej sekty w Izraelu.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.