Warszawskie Hospicjum Domowe kończy doroczną akcję "Pola Nadziei". Od 4 października 2003 r. posadzono ponad 10 tys. cebulek żonkili, znaku nadziei dla chorych, organizowano konkursy i wykłady o tematyce hospicyjnej, przeszkolono młodzież szkolną, a także utworzono grupy charytatywne.
Podsumowanie akcji odbędzie się podczas festynu 23 maja, w parku skaryszewskim w Warszawie. W ramach akcji "Pola Nadziei" przed urzędami, około 60 szkołami i ośrodkami zdrowia, udało się posadzić ponad 10 tys. cebulek żonkili, znaku nadziei dla ciężko chorych. Przez kolejne miesiące organizowano spotkania i prelekcje w kilkunastu szkołach. Przeszkolonych do pracy z chorymi leżącymi w łóżku zostało 160 młodych ludzi oraz prawie 50 studentów. Dzięki konkursowi "Bądźmy Razem" organizatorzy dotarli do około 60 placówek dydaktycznych. W ramach koncertu w parku skaryszewskim odbędzie się uroczyste zakończenie tego konkursu i rozdanie skromnych pamiątek. Wręczone również zostaną nagrody dla uczestników trzech innych konkursów: na album prezentujący działalność charytatywną szkoły, na esej "Śpieszmy się kochać ludzi, bo szybko odchodzą" oraz na rysunek "Daję siebie Innym". Ks. Andrzej Dziedziul z Hospicjum Domowego, w specjalnym liście skierowanym do szkół podkreślił, że udział młodych ludzi w konkursach poświęconych tematyce charytatywnej to skromny wkład nas wszystkich w "dzieło uwrażliwiania dzieci i młodzieży na problemy ludzi cierpiących". Ponadto Hospicjum Domowe w Warszawie zorganizowało trzy koncerty i festyn, a także udało się doprowadzić do powstania w niektórych szkołach grup charytatywnych. Organizatorzy "Pól Nadziei" ubolewają, że w wyniku nikłego zainteresowania mediów efekty zbiórek pieniężnych są niewielkie. Fundusze miały pomóc w prowadzeniu opieki nad chorymi, pracy z osieroconymi dziećmi oraz działalności szkoleniowej. W ramach koncertu w parku skaryszewskim zaprzyjaźnieni harcerze z ZHR, Wielki Hufiec Wawer, przygotowali różne atrakcje, m.in. zjazdy na linach, pokazy ratownictwa, walki rycerskie i malowanie na kartonach.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.