Konflikt na Bliskim Wschodzie nie ma charakteru religijnego, lecz polityczny, uważa pochodzący z Syrii kardynał Ignace Moussa Daoud. Gdyby religie były rozumiane w sposób właściwy, nie zwalczałyby się nawzajem, powiedział prefekt Kongregacji Kościołów Wschodnich w wywiadzie dla włoskiego dziennika "Il Tempo".
Kard. Daoud stwierdził, że m.in. poprzez wizytę w meczecie w Damaszku w 2001 roku, papież Jan Paweł II pokazał całemu światu islamskiemu, że dialog między religiami jest możliwy. Odnosząc się do politycznego islamizmu zauważył, że zagrożenia nie stanowią pojedynczy muzułmanie, natomiast większe ryzyko wynika z "mentalności mas". Przy tej okazji przypomniał, że w ciągu 14 wieków chrześcijanie na Bliskim Wschodzie nauczyli się żyć w pokoju z muzułmanami. Islam z reguły respektuje wyznawców innych religii, a to, co powoduje strach to islam fundamentalistyczny. W rozmowie z "Il Tempo" kard. Daoud wypowiedział się też na temat żonatych księży w Kościele katolickim obrządku wschodniego. Uważa, że ta droga się sprawdziła, "co nie oznacza jednak pomniejszania wartości celibatu". Kryzys powołań kapłańskich nie jest zależny od celibatu, lecz od wiary. - Jeśli brakuje wiary, nie ma powołań, nie ma ani żonatych ani nieżonatych księży , oświadczył prefekt Kongregacji Kościołów Wschodnich.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.