Jak lewicowi politycy i działacze powinni postępować z Kościołem i katolikami instruuje w Trybunie Krzysztof Martens, działacz SLD, znany z nieprzychylności wobec ludzi wierzących. [**Porozmawiaj o tym na FORUM![][1]**][2] [1]: zdjecia/zdjecia/wprzod.gif [2]: http://forum.wiara.pl
W pełnym szokujących stwierdzeń, diagnoz i zaleceń tekście pod tytułem "Zdani na współpracę" można przeczytać: Przed wielu laty w Tygodniku Powszechnym Tadeusz Żychiewicz w Poczcie ojca Malachiasza odpowiadał na listy czytelników, pisywał o sprawach wiary. Był pisarzem i publicystą religijnym, którego twórczość można scharakteryzować dwiema maksymami: mów prawdę i nie nudź. W czasach PRL zaproszono go na KUL z okazji Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej. Przed bardzo dostojnym gronem zaczął się zastanawiać, po co właściwie, i dlaczego, Kościół tak pilnie naśladuje partię? Bo to dyscyplina całkiem partyjna, strachy też takie jakie partyjne i każdy księżulo stara się dowiedzieć, co się mówi w Komitecie Centralnym, czyli w kurii prymasowskiej. Jeśli tego nie może, to bodaj, co się mówi w lokalnej kurii. I wszyscy czekają na instrukcje. Pyszne, prawdziwe i do dzisiaj aktualne. Przypominam tę barwną postać i jego przekorną wypowiedź, gdyż podzielam sposób postrzegania Kościoła przez Tadeusza Żychiewicza ciepły, życzliwy, ale bez niepotrzebnych złudzeń. Nie zgadzam się z oczekiwaniami większości kleru, że o Kościele należy mówić tak, jak o zmarłym nil nisi bene -nic oprócz pochwał. Język pogardy Rozważania dotyczące sytuacji katolików na lewicy muszę zacząć od przypomnienia jak przez minione kilkanaście lat kształtowały się stosunki pomiędzy lewicą a Kościołem. Gdy upadł komunizm, zwycięski Kościół rozpoczął eskalację roszczeń, a na krytykę odpowiedział językiem krucjaty. Jedynym prawdziwym katolikiem był ten, kto popierał konkordat, zakaz rozwodów, absolutny zakaz aborcji, wpisanie do ustawy obowiązku przestrzegania wartości chrześcijańskich, modlitwę w wojsku na rozkaz itp. Siłą rzeczy prawdziwym chrześcijaninem nie mógł być katolik o poglądach lewicowych. Oliwy do ognia dolewały nieprzemyślane wypowiedzi prymasa Glempa: AIDS karą za grzechy, czy słynne określenie krytyków kleru jako szczekające kundelki. W dialogu hierarchów z lewicą dominował język, w którym była pogarda, lekceważenie i chęć poniżenia komuchów. W owym czasie biskup Frankowski na mszy w Stalowej Woli wygłosił takie kazanie. Rządzą nami pętaki i takie pętaki Polskę sprzedają, pętaki dzieci nam uczą, telewizję tworzą. W nauczaniu Kościoła podobno szacunek dla drugiego człowieka jest najważniejszy. Po zwycięstwie Aleksandra Kwaśniewskiego w wyborach prezydenckich w 1995 roku, przeor Szczepan Kośnik zapowiedział, że do swojego klasztoru na Jasnej Górze nie wpuści komunistów. Jak ich rozpozna nie powiedział. Przy tej okazji prymas Glemp mówił o chorej części społeczeństwa i neopoganach.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.