Prawomocny wyrok zapadł ponad dwa miesiące temu. Ale ksiądz Tadeusz Niziołek z
Nowej Wsi Czudeckiej, skazany na karę trzech lat pozbawienia wolności za
śmiertelne przejechanie dziecka i nieudzielenie pomocy po wypadku, w więzieniu
nie siedzi - donosi oburzona Trybuna. Po czym przystępuje do uogólnień.
Porozmawiaj o tym na FORUM
W artykule zatytułowanym "Kręte drogi" napisano:
Rodzice 11-letniej Ani, która dwa lata temu w maju zginęła pod kołami samochodu duchownego, mają już nawet wątpliwość, czy kara dosięgnie sprawcę.
Wszystko jest takie kręte od początku - mówi bezradnie ojciec Ani, Sylwester Betleja. - I pewnie gdyby prasa o tym nie pisała, ukręcono by sprawie głowę już dawno. Przecież na drugi dzień po wypadku prokurator ze Strzyżowa ogłosił, że ksiądz przejechał nieżywe dziecko potrącone przez ciężarówkę, co było nieprawdą.
Ania rzeczywiście została wcześniej potrącona przez inne auto, ale gdy wjechał na nią księżowski samochód, jeszcze żyła. Żyła też przez chwilę jeszcze po tym, gdy duchowny odjeżdżał z miejsca tragedii. W 20 godzin później ksiądz sam zgłosił się na policję, bo wcześniej, jak zeznał, był w szoku. - Ale już na drugi dzień rano spowiadał ludzi w Babicy - pamięta Sylwester Betleja.
Ksiądz pojawił się u rodziców ofiary dopiero po miesiącu, nie mówił o swojej winie, ale przedstawił się jako świadek w sprawie. - Na uwagę żony, dlaczego tak późno się zainteresował, proboszcz odrzekł, że mieli tu być wcześniej inni księża, żeby sprawę załatwić - opowiada ojciec.
Rodzice przypominają, że mimo wyroku sprawca tragedii nie trafił do więzienia. Gdy miał zostać wezwany do odbycia kary, adwokaci zażądali sprostowania omyłki w dacie jego urodzenia. Bo w aktach Sądu Rejonowego w Strzyżowie, gdzie zapadł wyrok i skąd może być nakazana egzekucja kary, pomylone zostały miesiące urodzenia księdza. Zamiast listopada wpisano luty.
- To zwykła omyłka pisarska, która mogła powstać już na etapie zapisów dochodzenia prokuratorskiego i potem mogła być machinalnie powtarzana - przypuszcza Leszek Zamorski, prezes Sądu Rejonowego w Strzyżowie. - Zdarzają się takie rzeczy, jak się dużo pisze. To zostanie sprostowane, bo przecież zakład karny nie przyjmie skazanego z błędnie podaną datą urodzenia. Ale w tej chwili akt sprawy nie ma u nas - są akurat w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie.
W tej instancji rozpatrywana była apelacja od strzyżowskiego wyroku. Sąd Okręgowy w Rzeszowie stwierdził, że popełniono wiele błędów już w pierwszym etapie śledztwa, m.in. przy opisie zdarzenia i oględzinach zwłok. Wiele dowodów bezpowrotnie też uległo zatarciu lub zniszczeniu. Sąd rzeszowski nie cofnął jednak sprawy do rozpatrywania w pierwszej instancji, aby nie przedłużać dochodzenia prawdy. Przesłuchał ponownie wielu świadków i biegłych. I potwierdził swym wyrokiem, już prawomocnym, postanowienie ze Strzyżowa.
Więcej na następnej stronie
«« | « |
1
|
2
|
3
|
»
|
»»