Leszek Pękala, jeden z zabójców księdza Jerzego Popiełuszki, pod zmienionym nazwiskiem od dawna pracuje w środowisku mediów. Od kilku lat zbiera reklamy dla "Życia Warszawy" - ujawnia w dzisiejszym wydaniu dziennik "Życie".
Według gazety, Pękala - obecnie Paweł Nowak - najpierw pracował, między innymi, w biurze reklamy "Przeglądu Sportowego". Wiosną 2001-ego roku trafił do biura reklamy "Życia Warszawy", gdzie początkowo pracował jako wolontariusz. Angaż otrzymał we wrześniu 2001-ego roku. Zyskał reputację wybitnego profesjonalisty. Miał najlepsze wyniki w branży, "przyciągał" najwięcej reklam i ogłoszeń. Na początku 2004-ego roku jeden z dziennikarzy zaprotestował, że nie będzie pracował w jednej firmie z Nowakiem, bo wie, kim on jest naprawdę. Niebawem Nowak został przesunięty z głównej siedziby firmy przy alei Jana Pawła II-ego do biura przy Marszałkowskiej. Oficjalna wersja: tworzy nowy dział reklamy ze specjalnością ogłoszeń modułowych. Według "Życia", dochodziło do dramatycznych incydentów. Ktoś odmówił Pękali podania dłoni, kto inny zakrzyknął wprost: "No i co, ty morderco?!" Sam Pękala nie reagował wtedy, "schodził" z linii ciosu", starał się usuwać w cień, przemykał pod ścianą. W redakcyjnym komentarzu redaktor naczelny "Życia" Tomasz Wołek pisze, że sprawa jest bulwersująca, ponieważ w polskich mediach od lat pracuje morderca. "Fakt, iż nie jest dziennikarzem, tylko działa w biurze reklamy, nie ma znaczenia, bowiem takie biura stanowią integralną część każdego wydawnictwa" - tłumaczy Wołek. Redaktor naczelny "Życia Warszawy" Andrzej Załucki był zaskoczony, że gazeta zatrudnia Pękalę. "Ktoś taki pracuje dla redakcji? Nic na ten temat nie wiem. W tej chwili nie chcę tego komentować" - powiedział Załucki "Życiu".
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.