Jednym ze sposobów walki z terroryzmem i ekstremizmem islamskim może być większe zainteresowanie się organów państwowych tą religią. - Państwo winno chodzić do meczetu - stwierdził rosyjski islamoznawca Aleksandr Ignatienko, członek Rady ds. Współdziałania ze Stowarzyszeniami Religijnymi przy Prezydencie Rosji.
Przemawiał on podczas konferencji "Wolność sumienia a świeckość państwa: problemy i rozwiązania", jaka odbyła się w Moskwie. Według Ignatienki, należałoby mówić nie o radykalnym islamie, z którym ani państwo, ani społeczeństwo nie może walczyć, lecz o ekstremizmie islamskim. Ponieważ w religii tej nie ma jednolitej hierarchicznej warstwy duchowieństwa, rolę i tytuł ulemów, czyli nauczycieli wiary, przypisują sobie często samozwańcy, kierujący ugrupowaniami terrorystów-ekstremistów - powiedział uczony. Dodał, że w ostatnich 25-30 latach liczba takich grup znacznie wzrosła i dziś sięga na świecie co najmniej 500, przy czym część z nich działa w Rosji. Ignatienko zaproponował organom porządkowym, aby aktywniej zajęły się profilaktyką terroryzmu, co oznacza, obrazowo mówiąc, że "państwo powinno chodzić do meczetu". Z kolei "prawowierni muzułmanie winni odciąć się kategorycznie od idei ekstremistycznych", ustawodawcy zaś powinni zakazać ideologii wahhabizmu [skrajna, fundamentalistyczna wersja islamu, będąca oficjalną ideologią Arabii Saudyjskiej - KAI] - tłumaczył naukowiec. Ta ostatnia propozycja wywołała krytykę ze strony niektórych uczestników konferencji, zwłaszcza Witalija Ponomariowa, reprezentującego organizację praw człowieka "Memoriał". "Kto i na jakiej podstawie będzie rozstrzygał, kto jest wahhabitą a kto nie?" - zaniepokoił się dyskutant. Poparł go Aleksiej Kozłow z Fundacji Sprawiedliwości Gospodarczej i Społecznej w Woroneżu, mówiąc, że np. w Dagestanie, gdy zakazano wahhabizmu, spalono książki głoszące tę ideologię. "To hańba, przypominająca Niemcy lat trzydziestych" - powiedział Kozłow. Badaczka Północnego Kaukazu Irina Babicz oświadczyła, że miejscowi działacze muzułmańscy otwarcie dążą do utworzenia tam państwa islamskiego, ale odkładają to na 25 lat, uważając, że "nie nadeszła jeszcze pora na działania siłowe". Na zakończenie uczestnicy spotkania domagali się od organów państwowych przestrzegania prawa i wykluczenia ingerencji państwa w sprawy organizacji religijnych, jeśli nie nawołują one do przemocy oraz uzgodnienia ustawodawstwa rosyjskiego w sprawie ekstremizmu z normami prawa międzynarodowego.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.