Niecodzienny przypadek musiała rozpatrywać policja rumuńska. Proboszcz jednej z parafii w miasteczku Parcovaci zgłosił na miejscowym posterunku, że z "płaczącej" ikony Matki Bożej nieznani sprawcy skradli "świętą łzę."
W wyniku przeprowadzonego śledztwa stróże prawa znaleźli winowajcę, a właściwie winowajczynię, gdyż czynu tego dopuściła się 62-letnia kobieta, która postanowiła w ten sposób rozwiązać swe problemy życiowe. Przybyła ona wraz z setkami innych pielgrzymów, których do miasteczka ściągnęła wieść o płaczącej ikonie. Zeznała później na policji, że sądziła, iż jeśli przyniesie łzę do domu, wszystkie jej nieszczęścia znikną same przez się. Podeszła więc do ikony, pochyliła się nad nią, jakby chciała ją pocałować (co jest często praktykowane w prawosławiu) i próbowała uchwycić łzę wargami. Gdy jej się to nie udało, kobieta zdjęła ją przez serwetkę i zabrała z sobą. Według inspektorki Madeline Taranu, był to pierwszy tego rodzaju przypadek w ich praktyce. Zaznaczyła przy tym, że w tym wypadku nie można mówić o złamaniu prawa, toteż kobiecie nie zostaną przedstawione żadne formalne oskarżenia. Serwetka ze łzą powróciła do cerkwi, gdzie położono ją obok ikony Matki Bożej.
W niebo wzbiły się słupy popiołu, które osiągnęły wysokość nawet 14 kilometrów,
Do zdarzenia doszło w niedzielę w świątyni Wat Rat Prakhong Tham w prowincji Nonthaburi.
Sześć osób zginęło. W kierunku ukraińskiej stolicy zostały wystrzelone m.in. rakiety balistyczne.
Postęp perinatologii sprawił, że lekarze diagnozują i leczą dzieci w łonie matki.
Najnowszy raport UNICEF opublikowany z okazji Światowego Dnia Dziecka.
Brak wiedzy o zarządzeniach narzucanych przez Rzeszę lub ich ignorowanie nie przystoi Jad Waszem
Władze Litwy poinformowały, że chodzi o rodzaj "ataku hybrydowego".