Przyjechali z Gniezna, przyszli z pobliskich Imiołek. Dojechali z Poznania i Bydgoszczy. Około tysiąca osób, wiedzionych ciekawością, ale nie tylko, dotarło na pasterkę, inaugurującą działalność Ośrodka Akademickiego nad Lednicą - informuje Gazeta Poznańska.
Z duszą na ramieniu, zastanawiając się czy komukolwiek będzie chciało się w tę wyjątkową noc wyruszyć na Lednickie Pola, jadę drogą Poznań- Gniezno. Przez ostatnie 3 kilometry auto ślizga się w błocie. Na parking pod oświetloną Rybą docieram o 23.15. Jest tam już około dwudziestu samochodów. Ludzie wyjmują z bagażników drewno, żeby było czym palić pod kominkiem. Objuczeni pakunkami idą w kierunku oświetlonego, dwukondygnacyjnego gmachu. Na parterze są rozstawione stoły. Z góry, gdzie odbędzie się pasterka, dobiegają już dźwięki kolęd. To muzycy z Osiecznej, w strażackich mundurach grają na trąbkach. W kominku huczy o- gień. Przed ołtarzem figurka Jezusa od samego Jana Pawła II i szkatułka z opłatkami, też prosto z Watykanu. Dookoła setki świec na podarowanych świecznikach. - Pierwszy raz widzę ten budynek. Robi ogromne wrażenie. Podziwiam ojca Jana za wytrwałość i umiejętność pociągania ludzi za sobą - mówi Elżbieta Kotarska z Kostrzyna. Dominikańska rodzina - Znamy ojca Jana nie od dziś. Bywaliśmy już na Jamnej. (To góra, koło Zakliczyna, gdzie duszpasterstwo ma swój ośrodek - przyp. red.). Kiedy zadzwonił, wiadomo było, że przyjedziemy. Nie wszyscy koledzy mogli, dlatego zaprosiliśmy na to dzisiejsze granie jeszcze kilku innych znajomych muzyków - mówią Zbigniew i Dominik Schulz. Zbigniewowi i jego żonie o. Góra udzielał ślubu. Trzeci z braci Schulzów jest dominikaninem. Na kwadrans przed pasterką zaczyna brakować miejsc siedzących. Wiele osób przewidziało taką sytuację i przywiozło własne składane krzesełka. - Tu się trafia nie przypadkiem. Przyjeżdża się po coś. A wyjeżdża z czymś znacznie więcej. Dzisiaj jestem tu obecna, tak jak byłam i w czerwcu - mówi Maria Syka z Bydgoszczy. Zakopiańskie przezenty W oddzielnym pomieszczeniu, przeszklonym, z widokiem na oświetloną Rybę, ustawiono szopkę. Przywieziona została z Podhala na kilka dni przed pasterką. Wiele osób robi sobie zdjęcie przy niej. - Słyszeliśmy o tej szopce, więc przyjechaliśmy, by ją zobaczyć - mówią Jolanta i Tadeusz Plewowie z Kłecka. Ojciec Góra w ornacie od górali i przy świecy podarowanej przez nich, rozpoczyna mszę. Oczy proszącego Jeszcze na początku grudnia ściany sal, tej na dole i tej na górze, były nieotynkowane. Nie było posadzek. Tynkarze i posadzkarze z okolic Koła pracowali do ostatnich dni. I zdążyli. - Boża sprawa nie musi być nudna. Może być przygodą. To, co dzisiaj otrzymujemy, to nowa przestrzeń do zagospodarowania - mówi inicjator budowy Ośrodka. Uroczystość o. Jan Góra zaczął więc od podziękowań. Przypomniał dzięki komu stanęła Ryba, kto przygotowywał pierścienie lednickie i tablice z przykazaniami. Słowa wdzięczności padły pod adresem Wacława Jopka, który ofiarował cegłę na budowę ośrodka i dr. Jana Kulczyka, który na budowę tegoż przekazał milion złotych. - Miałem oczy proszącego, kiedy rozmawiałem z ludźmi o budowie. Dzisiaj dziękuję. I wiecie, że jeszcze przyjdę - kończył o. Góra. Po mszy Po mszy nastał czas składania sobie życzeń i rozmów. - W Bydgoszczy, skąd przyjechałem, grono ludzi związanych z Lednicą, Jamną i o. Górą jest liczne. Jakiś czas temu trafiłem na Jamną. Było to krótko po tym jak firma, którą prowadziłem przez 25 lat, zbankrutowała. Ludzie znaleźli się na bruku. Ja przypłaciłem to zawałem. Później z rodziną, samochodem, którego komornik nie zabrał i z dwoma tysiącami w kieszeni wyjechaliśmy na Jamną. Tam znalazłem coś, co pozwoliło mi złapać równowagę. Od Jamnej zaczęło się coś dobrego. Moja obecność dzisiaj na Lednicy to konsekwencja bywania na Jamnej - mówi Andrzej Wieczorek.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.