Możliwe, że w środę Kolegium IPN zdecyduje, kiedy ujawni nazwisko księdza, który był agentem SB - informuje Rzeczpospolita.
Poinformował o tym w sobotę Polską Agencję Prasową Sławomir Radoń, przewodniczący Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej. Od kilku dni wiadomo, że archiwiści IPN odnaleźli taśmy z rozmów funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa z księdzem, który donosił na Kościół i Karola Wojtyłę. Szef Instytutu Leon Kieres zapowiedział, że na razie nie ujawni nazwiska agenta. Sławomir Radoń, przewodniczący Kolegium, też mówi, że z ogłoszeniem nazwiska trzeba poczekać - by uszanować żałobę po śmierci Jana Pawła II. Radoń nie ma wątpliwości, że nazwisko musi być upublicznione - bo rodzą się niepotrzebne spekulacje. W środę 11-osobowe Kolegium zaproponuje prezesowi Instytutu sposób postępowania z tą sprawą. Politycy w niedzielnych programach radiowych byli zgodni, że całe akta dotyczące inwigilacji Karola Wojtyły muszą ujrzeć światło dzienne. Dyskutowanie o tym tuż po śmierci papieża jest jednak, ich zdaniem, niestosowne. Materiały o donosach na papieża dostałem zaledwie 10 dni temu – mówi Życiu Warszawy Leon Kieres. Politycy zarzucają szefowi IPN, że ujawnił je w złym momencie. Liderzy partyjni goszczący wczoraj w radiowych programach nie kryli emocji, jakie wzbudziło w nich ujawnienie przez prezesa Instytutu Pamięci Narodowej informacji o agentach śledzących Jana Pawła II. Dowodzą, że czas na dyskusję o tym – tuż po śmierci papieża – jest niestosowny. Ta sytuacja przekroczyła granice rozsądku. Albo papież za życia powinien dostać z IPN te materiały i powinna być o nich powiadomiona opinia publiczna, albo teraz prezes nie powinien upowszechniać plotek grzmiał w Radiu Zet Jan Rokita, zwolennik jawności wszystkich materiałów z IPN. – Jeśli jednak ma cokolwiek do powiedzenia, powinien z szacunku poczekać parę miesięcy, a potem udostępnić wszystko na ten temat mówił Rokita. – Wszyscy politycy mnie krytykują, ale żaden nie zadzwonił z pytaniem o moje motywy działania – mówi ŻW Leon Kieres. Dlaczego tak postąpił? – Odwagi mi nie brakuje. Ale o ujawnieniu nazwiska tego agenta nie powinienem decydować tylko ja. Jako prezes IPN musiałem przygotować opinię publiczną na ten wstrząs – odpowiada prof. Kieres. – Ja się nie poddam. Czas dowiedzie, że miałem rację – dodaje. Kieres zdecydowanie zaprzecza, że upublicznienie przez niego tych informacji ma związek ze zbliżającymi się wyborami prezesa IPN na kolejną kadencję.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.