Słowaccy strażacy wspomagani przez wojsko walczą z pożarem lasu, który wybuchł w trudnym terenie w czwartek po południu w pobliżu Starego Smokowca w Tatrzańskim Parku Narodowym (TANAP). Do późnych godzin wieczornych spłonęło już około 50 hektarów drzew i poszycia.
Urząd powiatowy w Popradzie wydał zakaz wstępu do parku. Straży pożarnej pomaga wojsko; dwa wojskowe śmigłowce Mi-17 z Preszowa zrzucają z powietrza wodę.
"Po halnym w roku 2004, który powalił setki drzew w Tatrzańskim Parku Narodowym, zaczęliśmy zalesiać ten obszar. Ale w parku narodowym jest wiele drzew suchych jak zapałki, których nie wolno było usunąć. Właśnie te drzewa i nowe sadzonki objął pożar, który staramy się teraz zlokalizować" - powiedział kierownik akcji ratunkowej i zarazem szef powiatowej straży pożarnej w Popradzie, Ondrej Szproch.
"To prawdziwa apokalipsa dla ptaków, które właśnie zaczęły zakładać gniazda na terenie Parku Narodowego. Pożaru nie przeżyją także owady" - twierdzą ratownicy.
W walce z pożarem uczestniczy kilkadziesiąt jednostek straży pożarnej z Popradu, Lewoczy, Kieżmarku, Lubowli i Spiskiej Starej Wsi. Posiłki sprowadzono z całego województwa preszowskiego. Akcję gaszenia ognia utrudnia jednak silny wiatr. "Na razie nie ma zagrożenia dla osiedli. Wiatr na szczęście zmienił kierunek i nie wieje w kierunku Starego Smokowca. Ale przeżyliśmy chwile grozy. Ogień podchodził do domów. Strawił nawet część drzewostanu na pobliskim cmentarzu" - informował burmistrz miasta Wysokie Tatry, Jan Mokosz.
Stary Smokowiec stanowi centrum administracyjne miasta Wysokie Tatry, które składa się z 15 osad i jest jednym z najważniejszych na Słowacji ośrodków turystycznych.
Nie wiadomo co było przyczyną pożaru. Policja podejrzewa, ze ogień zaprószyli nieostrożni turyści.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.