Bayern Monachium awansował w środę do finału piłkarskiej Ligi Mistrzów. W rewanżowym meczu półfinałowym po raz drugi pokonał Barcelonę, tym razem na wyjeździe 3:0 (0:0). U siebie Bawarczycy wygrali 4:0. W finale ich rywalem będzie 25 maja Borussia Dortmund.
Barcelona - Bayern Monachium 0:3 (0:0).
Bramki: Arjen Robben (49), Gerard Pique (72-samob.), Thomas Mueller (76).
Sędziował Damir Skomina (Słowenia). Widzów 95 tys.
Pierwszy mecz: 4:0 dla Bayernu. Awans - Bayern.
Barcelona: Victor Valdes; Daniel Alves, Gerard Pique, Marc Bartra (87-Martin Montoya), Adriano; Xavi (55-Alexis Sanchez), Alex Song, Andres Iniesta (65-Thiago Alcantara); Pedro, Cesc Fabregas, David Villa.
Bayern Monachium: Manuel Neuer; Philipp Lahm (77-Rafinha), Jerome Boateng, Daniel Van Buyten, David Alaba; Bastian Schweinsteiger (67-Luis Gustavo), Javi Martinez (74-Anatolij Tymoszczuk); Arjen Robben, Thomas Mueller, Franck Ribery; Mario Mandzukic.
Po wysokiej porażce w Monachium Katalończycy przystąpili do środowego rewanżu osłabieni. Informacją wieczoru była przede wszystkim nieobecność w pierwszym składzie Lionela Messiego. Słynny piłkarz Barcelony 2 kwietnia doznał kontuzji w pierwszym ćwierćfinałowym meczu LM z Paris Saint Germain (2:2). W rewanżu z tym zespołem wszedł na boisko dopiero w trakcie drugiej połowy. Później rozegrał całe spotkanie w półfinale w Monachium, jednak widać było, że nie wrócił jeszcze do swojej normalnej dyspozycji.
Barcelona miała także problemy z zestawieniem defensywy - w środę z powodów różnych urazów nie mogli zagrać Carles Puyol, Javier Mascherano i Eric Abidal, a także pauzujący za kartki Jordi Alba. Z kolei w drugiej linii zabrakło kontuzjowanego Sergio Busquetsa.
Od początku rewanżowego spotkania lepsze wrażenie sprawiali monachijczycy, którzy nie ograniczali się tylko do defensywy. Już w pierwszym kwadransie stworzyli kilka okazji. Barcelona też próbowała atakować, ale niewiele z tego wynikało. W 26. minucie w dogodnej sytuacji znalazł się Xavi, jednak strzelił nad poprzeczką.
Z każdą upływającą minutą zadanie drużyny Tito Vilanovy stawało się coraz trudniejsze. Jeśli ktoś z kibiców gospodarzy przed meczem wierzył w cud i odrobienie strat, to w 49. minucie musiał stracić resztki złudzeń. Po indywidualnej akcji Arjen Robben popisał się efektownym strzałem tuż przy słupku. Holender zrobił to w swoim stylu - wbiegł w pole karne z prawej strony, przełożył piłkę na lewą nogę i kopnął bardzo precyzyjnie.
Fani na Camp Nou ucichli, ożywił się tylko sektor kibiców gości. W 72. minucie sympatycy Bayernu znów mieli powody do radości - tym razem po dośrodkowaniu z lewej strony Francka Ribery'ego piłkę do własnej bramki skierował niefortunnie interweniujący Gerard Pique.
Chwilę potem goście prowadzili z bezradnymi rywalami już 3:0. Ribery popisał się kolejnym dośrodkowaniem z lewej strony, a akcję wykończył strzałem głową Thomas Mueller, który strzelił swojego ósmego gola w obecnej edycji LM.
Dominacja Bawarczyków w drugiej połowie była tak wielka, że ich trener Jupp Heynckes mógł pozwolić sobie na zdjęcie z boiska trzech piłkarzy zagrożonych absencją w finale w przypadku otrzymania żółtej kartki (Philipp Lahm, Bastian Schweinsteiger, Javi Martinez).
We wtorek awans do finału LM wywalczyła Borussia Dortmund. Wprawdzie drużyna Roberta Lewandowskiego, Łukasza Piszczka i Jakuba Błaszczykowskiego uległa w Madrycie Realowi 0:2, ale wcześniej wygrała u siebie 4:1, po czterech golach polskiego napastnika.
Z punktu widzenia hiszpańskich drużyn powtórzyła się więc sytuacja z ubiegłego sezonu, gdy Real i Barcelona także odpadły w półfinałach.
Tegoroczny finał zaplanowano na 25 maja na Wembley. Bayern stanie przed szansą wywalczenia Pucharu Europy po raz piąty w historii (w sumie wystąpił w finale dziewięciokrotnie). Borussia dotychczas sięgnęła po to trofeum tylko raz - w 1997 roku. To był również jedyny do tej pory występ dortmundczyków w finale rozgrywek.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.