Laicyzm, który jest jednym z fundamentów V Republiki, zaprowadził Francję w ślepą uliczkę.
Najpopularniejszy w kraju polityk ostrzega, że jeśli Francuzi nie zmienią swych rygorystycznie świeckich praw, nie unikną islamskiego terroryzmu. Jeszcze rok temu wprowadzenie zakazu noszenia chust muzułmańskich w szkołach i urzędach tłumaczono neutralnością religijną państwa francuskiego. Dzisiaj to samo neutralne światopoglądowo państwo może zacząć budować meczety dla sześciu milionów swoich muzułmańskich mieszkańców. Pierwszy ma powstać w Marsylii, najbardziej zislamizowanym mieście we Francji i w zachodniej Europie - oficjalnie jedna czwarta spośród 800 tysięcy marsylczyków to muzułmanie, ale najprawdopodobniej jest ich znacznie więcej. Ulice tego najstarszego francuskiego miasta bardziej przypominają dziś Casablankę czy Trypolis niż Paryż albo Grenoble. Meczety są wszędzie Formalnie Marsylia ma jeden meczet. Ale wystarczy zajść do ubogich dzielnic muzułmańskich, by przekonać się, że jest ich dużo więcej. Najczęściej są to niewielkie budynki albo prywatne mieszkania, gdzie może się zmieścić nie więcej niż stu wiernych. Podobnie jest w całej Francji. Niemal zawsze, gdy ma powstać meczet, ludzie protestują i władze odrzucają wnioski o budowę. Świątyń Allaha, które wybudowano zgodnie z przeznaczeniem, jest w całym kraju pięć; pozostałe półtora tysiąca to prowizorki zakładane byle gdzie. Ta samowola i brak kontroli powodują, że niektóre meczety dostają się w ręce radykalnych imamów nauczających nienawiści wobec niewiernych. W Marsylii, gdzie młodzi muzułmanie nie mają pracy i są spychani na margines, taka indoktrynacja trafia na podatny grunt. Władze Marsylii postanowiły więc rozprawić się z dziesiątkami prowizorycznych meczetów. Zakupiły działkę o powierzchni 6 km kw., na której w ciągu pięciu lat stanie meczet dla ośmiu tysięcy wiernych. Liczą, że w ten sposób przyciągną biedotę i młodzież muzułmańską pod dach świątyni, w której nauczane będzie tylko to, na co zezwoli francuskie państwo. Jest jednak jeden problem. Laicka ustawa z 1905 r. zakazuje wspierania budowy obiektów religijnych za publiczne pieniądze. - My tylko dajemy teren pod meczet - tłumaczy "Gazecie" urzędnik merostwa odpowiedzialny za projekt. - Budowę sfinansuje Regionalna Rada Muzułmańska. Postawiliśmy jej szereg warunków, które dadzą nam wpływ na wybór imama i pozwolą kontrolować działalność meczetu. Ta argumentacja nie wszystkich przekonuje. Lewicowi działacze uważają, że zakup działki pod budowę także stanowi naruszenie prawa z 1905 r., i zapowiedzieli, że podadzą władze miasta do sądu.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.