Mieszka w traktorze. Codziennie rano przesiada się do autobusu i jedzie do pani rzecznik. Nadal wierzy w sprawiedliwość.
Żółty ursus, polski traktor, z małej Iwkowej do dużej stolicy turkotał po polskich drogach całe dwa dni. Żeby go wyrychtować, Włodzimierz Knurowski sprzedał jałowicę i konia. Koń żywy, w zamian za tych kilkadziesiąt koni mechanicznych, i już można na Warszawę jechać. Jechał ursus, za nim ciągnęła się niebieska przyczepa, a w środku polowa sypialnia i kuchnia. Gdy na początku marca pan Włodzimierz przekroczył granicę stolicy, pojechał wprost pod sejm, żeby tam ciągnik postawić, posłom się pokazać, prosić o pomoc. Szybko jednak z chłopem Knurowskim władza sobie poradziła. Otoczyła go policja, w szpalerze policyjnych wozów wywiozła pod warszawski Torwar. I dali zakaz: po stolicy traktorem jeździć nie wolno. Postawił Włodzimierz Knurowski swój ciągnik na parkingu, wśród eleganckich samochodów. Grunt, że płacić za postój nie trzeba – bo skąd by wziął? To już dwa miesiące, jak okupuje stolicę. – Codziennie rano biorę swoje plakaty, wsiadam w autobus 171 i jadę protestować. Pod biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. Bo tylko to mi pozostało…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Zgodnie z planami MS, za taki czyn nadal groziłaby grzywna lub ograniczenie wolności.
Wciąż aktualne pozostaje stanowisko Trybunału, że Konwencja nie przyznaje „prawa do aborcji”.
Wciąż aktualne pozostaje stanowisko Trybunału, że Konwencja nie przyznaje „prawa do aborcji”.
Szymon Hołownia wybrany z kolei został wicemarszałkiem Sejmu.
Polskie służby mają wszystkie dane tych osób i ich wizerunki.
Rosyjskie służby chcą rozchwiać społeczeństwo, chcą nas wystraszyć.
Mówi Dani Dajan, przewodniczący Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem.