Na nasze ekrany wchodzi "Dziewiąty dzień" Volkera Schloendorffa. Film o księżach w obozie.
Swastyka i krzyż Kremer wraca do domu - dostaje zwolnienie z obozu na dziewięć dni. W okupowanym Luksemburgu odbywa się drugie kuszenie prowadzone przez kulturalnego młodego esesmana, który deklaruje się jako chrześcijanin, niedoszły ksiądz. Esesman nakłania Kremera, aby przekonał biskupa Luksemburga do współpracy z nazistami. Kremer poddany jest moralnemu szantażowi: jeśli odmówi, zginą jego współwięźniowie. Jeśli jego misja się powiedzie, będzie uwolniony. Tu wchodzi w grę trzeci element kuszenia, najtrudniejszy, którego Schloendorff nie odważa się rozstrzygnąć tak, jak to zrobił w swoim filmie Costa-Gavras. Jego głośny przed pięciu laty film "Amen" reklamowany był we Francji plakatem, na którym łączy się swastyka i krzyż. Chodziło o milczenie papieża Piusa XII wobec hitleryzmu. Na ile to milczenie było przyzwoleniem na zagładę Żydów, a na ile dyplomatyczną próbą ratowania, kogo się da i próbą ocalenia zagrożonego Kościoła? Film Schloendorffa pokazuje, że księża - więźniowie obozu byli dla Hitlera kartą przetargową w grze nazizmu z Kościołem, grze, którą Pius XII podjął. Costa-Gavras, wychodząc od sztuki Rolfa Hochhuta "Namiestnik", ocenę moralną polityki Kościoła stawiał na ostrzu noża. Przeciwstawiał milczenie papieża wallenrodycznej postawie pewnego esesmana, który donosił aliantom informacje o Zagładzie. Schloendorff inaczej - nie chce rozstrzygać tej sprawy. Ksiądz Kremer dowiaduje się od esesmana, że papież utrzymuje dobre stosunki z NSDAP. Nie uważa jednak, że Kościół go zawiódł, skoro zawiódł tylko Watykan. Odrzucenie pokusy Pada w filmie argument na rzecz milczenia: kiedy w Holandii naziści zarządzili deportacje Żydów i biskupi się temu sprzeciwili, zarządzono wywózkę do obozów także katolików pochodzenia żydowskiego, w tym Edyty Stein. Argument ten zawisa jednak w próżni wobec prawdy, o której film Schloendorffa również napomyka: byli przecież biskupi, którzy otwarcie sprzyjali Hitlerowi. Kościół - w świetle tego filmu - jest taki, jacy są ludzie. Zaledwie taki i aż taki. Jeśli można mówić o jego misji, spełnia się ona w czynie jednego człowieka. W przypadku księdza Kremera - w odrzuceniu pokusy. Jest coś, o czym się w filmie nie mówi. W XX wieku nastąpiło jednak rzeczywiste spotkanie ideologii hitlerowskiej i poglądów głoszonych często w Kościele - tam, gdzie chodziło o stosunek do Żydów. Było i jest nadal wśród ludzi mieniących się chrześcijanami milczące usprawiedliwienie Zagłady tych, których w Kościele od wieków oskarżano o bogobójstwo. Warto pamiętać przy okazji filmu Schloendorffa, nieco ponad miarę mnożącego moralne paradoksy, prostą prawdę: dopiero Jan XXIII zniósł zwrot z modlitwy wielkanocnej o "perfidis Iudeis", czyli o "perfidnych Żydach". Myśl, że Kościół, który troszczy się tylko o "swoich", poświęcając innych - na przykład Żydów - działa sprzecznie z posłaniem Jezusa, nawet dziś nie jest oczywista. Ale i wtedy, kiedy dzieje się "Dziewiąty dzień", byli tacy, którzy nie mieli co do tego wątpliwości. I oni byli Kościołem.
Rosja będzie stanowić długoterminowe zagrożenie dla Europy nawet po zawarciu porozumienia.
Ten plan pokojowy może nie zmniejszyć., ale zwiększyć zagrożenie dla Europy.
Do badania statusu sędziego nie można stosować przepisu z Kpc ws ustalenia stosunku prawnego
Człowiek wykształcony, otwarty, we krwi ma wszystko to, co związane z Krakowem.