Watykan poważnie rozważał możliwość skierowania do sądu sprawy przeciwko włoskiemu czasopismu "Limes", które pod koniec września opublikowało na swych łamach dziennik jednego z kardynałów, ujawniający szczegóły kwietniowego konklawe - informuje dziennik "La Stampa".
Według gazety, Stolica Apostolska chciała na drodze prawnej wymusić na dziennikarzach ujawnienie nazwisko purpurata, który złamał tak zwaną tajemnicę papieską, bo za taką Kościół uważa tajniki konklawe. Ostatecznie postanowiono jednak nie podejmować takich kroków. Turyńska gazeta pisze, że przedstawiciele Stolicy Apostolskiej korzystając także z, jak to ujęto, "mądrej rady Benedykta XVI" wzięli pod uwagę negatywne skutki takiej sprawy sądowej i rozgłos, jaki by jej nadano. Z tego powodu postanowiono nie kierować sprawy do sądu i w ten sposób ją wyciszyć. Według dziennika, nie wszyscy w Watykanie są przekonani o autentyczności "diariusza kardynała". Niektórzy wyrażają opinię, że nie jest on dziełem jednej osoby. Nie można też wykluczyć, że jeden z elektorów postanowił złamać tajemnicę notując w komputerze czy notesie, jak pisze gazeta, fragmenty zapisków, na podstawie których możliwe było podanie szczegółów kolejnych głosowań. Z opublikowanego na łamach czasopisma diariusza wynika, że w ostatnim głosowaniu 19 kwietnia kardynał Joseph Ratzinger otrzymał 84 głosy, zaś jego najpoważniejszym rywalem był Argentyńczyk Jorge Mario Bergoglio. Kardynał zapisał też, że cały czas podczas konklawe trwały gorączkowe rozmowy, których celem było przekonanie coraz większej liczby kardynałów do głosowania na Ratzingera. Według tych rewelacji, jak to ujęto, antyratzingerowska frakcja była dość silna, ale żaden z purpuratów nie zdecydował się wystąpić w roli jego kontrkandydata.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.