Po 61 latach odnaleziono polowy obraz Matki Boskiej z XVII wieku. W sobotę wróci do kościoła Środowisk Twórczych w Warszawie
Już od dawna obraz jest otoczony nimbem tajemnicy. Wedle tradycji przed wizerunkiem Matki Królów i Narodu modlili się król Jan Kazimierz, Michał Korybut Wiśniowiecki i Jan III Sobieski. Towarzyszył im także podczas podróży i wypraw wojennych. Od XIX wieku obraz wisiał w kościele Środowisk Twórczych pw. św. Andrzeja na pl. Teatralnym w Warszawie. Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, kościół był na linii frontu - utworzono tam redutę powstańczą. W pierwszych dniach Powstania obraz prawdopodobnie wyniesiono poza Starówkę. Kto go uratował? Nie wiadomo. Ks. Wiesław Niewęgłowski, duszpasterz środowisk twórczych, uważa jego ocalenie za cud. Podczas walk powstańczych kościół św. Andrzeja doszczętnie spłonął. - Ze świątyni nie zostało nic, jedyny znak ciągłości to ten wizerunek - mówi ks. Niewęgłowski. Podobnie uważają eksperci. - Jest wiele ciemnych plam w historii obrazu. Nie wiemy nawet, kiedy dokładnie powstał. Okrywa go legenda, która w tym przypadku jest ważniejsza niż ustalenia faktograficzne - twierdzi prof. Maria Poprzęcka, historyk sztuki. Znawcy datują go na XVII lub XVIII wiek. Ciekawy element stanowią w nim materiałowe dodatki: suknia Matki Boskiej to po prostu fragmenty szat liturgicznych z tamtych czasów. W 1953 r. obraz znalazł się w zakrystii warszawskiej katedry. Ks. Niewęgłowski dopiero niedawno ustalił, że to ten sam od dawna poszukiwany polowy wizerunek Matki Boskiej. - Patrzyłem na niego, gdy byłem klerykiem, inspirował mnie. Kiedy podejmowałem odbudowę kościoła św. Andrzeja, starałem się dowiedzieć, co ocalało z gruzów. Usłyszałem, że nic. Niedawno wpadłem na trop, że obraz spokojnie wisi w katedrze. Zwróciłem się do prymasa z prośbą, żeby obraz mógł wrócić na swoje miejsce - opowiada duszpasterz. W sobotę spod katedry wyruszy uroczysta procesja. W świetle lampionów i świec obraz zostanie przeniesiony na plac Teatralny.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.