Pierwszą w Bydgoszczy mszę św. po angielsku odprawili w niedzielę misjonarze św. Ducha.
- Takich liturgii potrzebują oficerowie NATO, obcokrajowcy, których w Bydgoszczy jest coraz więcej i bydgoszczanie wyjeżdżający za granicę - tłumaczą księża Let's praise the Lord together! - zachęcają księża ze Zgromadzenia Ducha św. na stronie internetowej bydgoskiej kurii. Misjonarze wpadli na pomysł, aby w Bydgoszczy regularnie odprawiać msze św. w obcych językach, a kuria ich w tym poparła. - Odprawialiśmy już takie liturgie, ale dotychczas tylko dla zakonników - mówi ksiądz Tomasz Kalociński, prefekt seminarium diecezjalnego. - Jesteśmy kościołem misyjnym. Każdy nasz kleryk uczestniczy w lektoratach językowych, uczy się, jak sprawować eucharystię we Francji, Afryce czy w Stanach. Skąd pomysł, aby odprawiać obcojęzyczne msze św. dla ludzi spoza zgromadzenia? - Z taką propozycją wyszli sami klerycy, zauważyli w Bydgoszczy taką potrzebę - mówi ks. Kalociński. - Mamy tu Centrum Szkolenia NATO, w którym pracuje wielu wierzących oficerów. Języki obce wykłada u nas dużo zagranicznych nauczycieli, coraz więcej obcokrajowców pracuje także w Bydgoszczy w innych zawodach. Jestem pewien, że jak informacja o naszych mszach się rozniesie, chętnych będzie coraz więcej. Jak podkreśla ks. Kalociński, takie msze są też dla bydgoszczan. - Setki młodych wyjechały w tym roku do Kolonii na Światowe Dni Młodzieży- tłumaczy. - Warto, by w przyszłości wcześniej mogli się przygotować do uczestnictwa w eucharystii odprawianej po angielsku czy niemiecku - tłumaczy. - Wielu bydgoszczan wyjeżdża za granicę do pracy na stałe albo na jakiś czas. To dla nich okazja, aby przez nieznajomość języka nie skazywali się na rezygnację z życia religijnego. W niedzielnej mszy św. uczestniczyło kilkadziesiąt osób. Każda otrzymała tekst liturgii i śpiewnik w języku angielskim. - To nie jest kolejna forma kursu językowego - podkreślał w swoim kazaniu ks. Kalociński. - Przyszliśmy, by spotkać się z Jezusem. Wiernym pomysł bardzo się spodobał. - Dla tych, którzy nie wyjadą za granicę, taka msza to okazja, by zetknąć się z obcą liturgią - mówiła Agnieszka Rosińska, nauczycielka angielskiego. - Dla tych, którzy zamierzają wyjechać, to szansa na poznanie charakterystycznych zwrotów - w żadnej szkole tego nie uczą. Podobne msze św. odbywać się będą przynajmniej raz w miesiącu. Kolejna - już w styczniu, tym razem w języku niemieckim. A tym, który odprawił pierwszą angielską eucharystię w kościele Ducha św. przy al. Jana Pawła II, był ojciec Zbigniew Warcholik. Język nie był dla niego problemem, podobnie jak francuski czy niemiecki. - Szybko się uczę, w kilku językach sporo rozumiem, ale poliglotą się nie czuję - mówi skromnie. Już jako 15-latek uczestniczył w rekolekcjach powołaniowych organizowanych przez bydgoskie Zgromadzenie Ducha Świętego. Sześć lat temu przyjął święcenia kapłańskie u "duchaczy" (tak potocznie nazywa się księży ze zgromadzenia). Zaraz potem wyjechał do Południowej Afryki. - Wówczas po angielsku potrafiłem zapytać jedynie o nastrój, wszędzie chodziłem ze słownikiem - wspomina. Szybko zaczął naukę miejscowego języka - zulu. - Nie było łatwo, afrykańskie zakonnice tłumaczyły mi z zulu na angielski - wspomina. - Niewiele rozumiałem, a już po miesiącu musiałem odprawiać msze dla Afrykańczyków. - Inkosi aibe nani - tak brzmią pierwsze słowa mszy św. - czyli "Pan z wami" - w afrykańskim języku zulu. Po powrocie do Polski, przez dwa lata pracował w chojnickich i bydgoskich parafiach. - A potem znowu wyjechałem, tym razem do Londynu na 9-tygodniowy kurs angielskiego - opowiada. To była pierwsza szkoła, w której uczył się tego języka. - Nie miałem go ani w liceum, ani na studiach - mówi. W 2004 roku trafił do szkockiej parafii. - Początkowo ciągle nie potrafiłem powiedzieć kazania po angielsku - wspomina. - Jednak już czwartego dnia zmuszony byłem udzielić pierwszego ślubu. Z obawy przed błędami w wymowie poprosiłem nowożeńców, by przysięgę przeczytali z książki. Nie wyobrażałem sobie reakcji rodziny, jeśli nazwałbym pannę młodą zamiast prawomocną, okropną - wspomina ze śmiechem (w języku angielskim okropny to "awful", a prawomocna - "lawful" - przyp.red.). Ślub się udał. - A później nie bałem się już niczego - żartuje. W Polsce jest znowu od 15 sierpnia. 35-letni ojciec pochodzący ze Świebodzina został pierwszym asystentem prowincjała zakonu Ducha św., czyli w praktyce jego zastępcą. Funkcję tę objął na trzy lata.
Rosja będzie stanowić długoterminowe zagrożenie dla Europy nawet po zawarciu porozumienia.
Ten plan pokojowy może nie zmniejszyć., ale zwiększyć zagrożenie dla Europy.
Do badania statusu sędziego nie można stosować przepisu z Kpc ws ustalenia stosunku prawnego
Człowiek wykształcony, otwarty, we krwi ma wszystko to, co związane z Krakowem.