Reklama

Europejskie Spotkanie Młodych w Mediolanie zakończone

Modlitwa o pokój na świecie, noworoczne Msze i uroczyste obiady u włoskich rodzin zakończyły 1 stycznia 28. Europejskie Spotkanie Młodych w Mediolanie.

Reklama

Pierwszy raz bez brata Rogera Wielokrotnie w czasie mediolańskiego spotkania przywoływano postać tragicznie zmarłego w sierpniu ub. r. założyciela Wspólnoty z Taizé brata Rogera. W wieczornych rozważaniach jego następca, brat Alois, ze wzruszeniem mówił o człowieku, który zapoczątkował Europejskie Spotkania Młodych. "Nagła śmierć brata Rogera była dla naszej wspólnoty bardzo bolesnym przeżyciem. Ta tragedia na zawsze pozostanie tajemnicą" - mówił brat Alois. Przypomniał uczestnikom spotkania, że pozostało przesłanie, zawarte w liście brata Rogera, zatytułowanym "List niedokończony". Rozpoczyna się on słowami: "To pokój serca pozwala patrzeć z nadzieją na świat". "Spojrzenie nadziei" młodzież będzie próbowała zgłębiać teraz swoim życiem. "Nasz założyciel nie organizował tych spotkań dla siebie. Nie skupiał uwagi na sobie" - twierdzi brat Marek, pierwszy Polak we Wspólnocie. Jego zdaniem, brat Roger ukazywał młodym niewyczerpane źródło zaufania, zrozumienia i pojednania. "Nagłe jego odejście było i nadal jest wielkim wstrząsem dla wszystkich braci. Ale ta śmierć nie zamyka naszej działalności" - zapewnił brat Marek. Wyraźnie widać jego wzruszenie, gdy mówi o założycielu wspólnoty. "Trudno nam mówić, że on «był», że go nie ma" - brat Marek ukradkiem ociera łzy. Brat Alois podziękował wszystkim, którzy jednoczyli się ze Wspólnotą z Taizé w bolesnych sierpniowych dniach, gdy brat Roger zginął tragicznie. "Sam często zadawał pytanie: dlaczego muszą cierpieć niewinni? I oto on sam dołączył do grona tych dotkniętych cierpieniem, dla którego nie znajdujemy wytłumaczenia" - powiedział jego następca. Śmierć założyciela uświadomiła braciom, iż z wielkim zapałem mają kontynuować zapoczątkowaną przezeń drogę. Jest to droga zaufania, gdyż dla brata Rogera było ono słowem kluczowym. - "Zaufanie" nie było dla niego łatwym słowem. Zawiera ono w sobie wezwanie do przyjęcia z prostotą miłości, jaką Bóg ma względem każdego z nas, do życia tą miłością i do podjęcia ryzyka i wyzwań, jakie temu towarzyszą - powiedział brat Alois. "Nawet jeśli świat jest często rozdarty przez przemoc i konflikty, możemy zwrócić ku niemu spojrzenie nadziei" - dodał. Przyjechało tylu, ilu mogło W spotkaniu wzięło udział mniej młodzieży niż w latach poprzednich. Bracia z Taizé twierdzą, że spadek liczby uczestników, także z Polski, miał związek jedynie z kosztami wyjazdu, a nie ze śmiercią brata Rogera. Brat Marek stwierdził, że do Włoch przyjechało "tylu Polaków, ilu mogło". "Młodzi Polacy w 2005 r. wydali sporo pieniędzy na inne zagraniczne wyjazdy, m.in. do Kolonii w sierpniu na Światowe Dni Młodzieży, a wcześniej, w kwietniu na pogrzeb Jana Pawła II. Tysiące młodych obecnych w Mediolanie świadczą jednak, że wciąż szukają oni znaków nadziei" - powiedział. Niektórzy polscy duszpasterze wyrażali jednak swoje niezadowolenie z ilości młodych Polaków, jaka uczestniczyła w spotkaniu w Mediolanie. Twierdzą, że do Włoch - w porównaniu z poprzednimi latami - dojechała jedynie "garstka" młodzieży. Szła dzieweczka z Kalinką Polacy obecni w Mediolanie powitali Nowy Rok modlitwą o pokój na świecie, a następnie wielką międzynarodową zabawą. Atmosfera sylwestrowego dnia od rana była obecna w mediolańskich tramwajach, autobusach i w metrze. Młodzi Rosjanie grając na skrzypcach i gitarze ćwiczyli piosenki na nocne "święto narodów". Ich muzyczna próba zamieniła się w prawdziwy koncert, nagrodzony przez wszystkich pasażerów oklaskami. Polacy nie chcieli być gorsi i bardzo szybko zaintonowali piosenkę "Szła dzieweczka do laseczka". Rosjanie postanowili odpowiedzieć swoją "Kalinką". Tym samym podróż metrem zamieniła się w muzyczną wycieczkę. "Cieszę się, że mogę tu być" - powiedziała KAI Ewa z Krakowa. Nie żałuje, że zdecydowała się na przyjazd do Mediolanu, mimo iż jej znajomi dziwili się sposobowi, w jaki chce powitać Nowy Rok. Marek z Warszawy na spotkaniu młodych jest już szósty raz. Twierdzi, że najbardziej podobało mu się w Paryżu i przed rokiem w Lizbonie, ale niezmienna i niezwykła jest możliwość nawiązania kontaktów z młodymi z innych krajów. "Wymieniliśmy maile, zdjęcia zrobione przez telefony komórkowe" - cieszy się Marta z Poznania. Niektórzy młodzi mieli okazję chwilę odpocząć i porozmawiać w mediolańskich barach, pijąc cappuccino i jedząc słodkie cornetto, czyli lokalne rogaliki. Tam też nawiązywano kontakty, znajomości, a nawet pierwsze przyjaźnie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
2°C Piątek
wieczór
-1°C Sobota
noc
-1°C Sobota
rano
2°C Sobota
dzień
wiecej »

Reklama