Księża Archidiecezji Krakowskiej czują się dotknięci ostatnimi wypowiedziami w środkach społecznego przekazu, które stwarzają atmosferę braku zaufania, podejrzliwości i rzucają cień na ich środowisko.
Takie stanowisko przekazał w środę PAP rzecznik Archidiecezji Krakowskiej ks. Robert Nęcek odnosząc się do wypowiedzi ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Ks. Isakowicz-Zaleski we wtorek podczas konferencji prasowej działaczy nowohuckiej "Solidarności" zaapelował do duchownych o samooczyszczenie tego środowiska i ujawnienie, kto współpracował z SB i donosił na Karola Wojtyłę oraz kard. Franciszka Macharskiego. Mówił także o tym, że w otoczeniu Wojtyły działali agenci SB. Podał ich kryptonimy. Rzecznik Archidiecezji Krakowskiej ks. Robert Nęcek podkreślił, że "najważniejszymi kryteriami w rozważaniu trudnych spraw minionej epoki są niezmiennie prawda, pokuta i przebaczenie". "Sprawy te zawsze były i są rozwiązywane przez biskupów ze swoimi księżmi właśnie w duchu prawdy i szczerości, a także ewangelicznego przebaczenia" - odczytał swoje oświadczenie PAP ks. Nęcek. W wypowiedzi dla telewizyjnej "Kroniki" ks. Nęcek powiedział, że "wielu księży swoim biskupom składało takie wyznanie win i nie ma potrzeby, by wyznawali to jeszcze raz w sposób publiczny". "Jeśli to jest oficjalne stanowisko władz kościelnych, to ja nie widzę możliwości dalszej pracy w Archidiecezji Krakowskiej" - powiedział PAP ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Dodał, że najbardziej zabolało go sformułowanie "księża Archidiecezji Krakowskiej czują się dotknięci". "Nie wiem, na jakiej podstawie można tak twierdzić. Ja osobiście odebrałem kilkanaście telefonów i maili od księży, którzy uważają, że należy wreszcie wyjaśnić sprawę inwigilacji Kościoła przez SB. Wielu podkreśla, że było na to 17 lat" - mówił ks. Isakowicz-Zaleski. Zaznaczył, że jego apel miał pomóc w rozwiązaniu tej sytuacji. Ks. Isakowicz-Zaleski był kapelanem hutniczej "Solidarności". W połowie lat 80. został dwukrotnie pobity przez nieznanych sprawców. We wtorek ujawnił, kto kryje się za kryptonimem "Jarek". Osoba ta jako tajny współpracownik SB donosiła na niego. Według ks. Isakowicza-Zaleskiego, był to kleryk, który opuścił seminarium, ale we współpracy z bezpieką wykorzystywał swoje rozległe kontakty w tym środowisku. Apelując do duchownych o przyznanie, kto współpracował z SB, ks. Isakowicz-Zaleski podkreślał, że jego zdaniem proces beatyfikacyjny Ojca Świętego jest najlepszym powodem do tego, by ujawnić, kto donosił na Karola Wojtyłę i jego następcę kard. Macharskiego. Podkreślił, że akta IPN pokazują także postaci szlachetnych księży i sióstr, którzy nie dali się złamać. Dyrektor krakowskiego oddziału IPN prof. Ryszard Terlecki powiedział w środę PAP, że IPN ma stały kontakt z krakowską kurią. "Zadeklarowaliśmy, że nazwiska tajnych współpracowników SB, którzy działali w Kościele krakowskim, będą ujawniane wyłącznie w publikacjach o charakterze naukowym, a nie np. w gazetach. Obie strony uważały, że to nie jest temat do taniej sensacji" - powiedział PAP prof. Terlecki. Podkreślił, że takie stanowisko władze IPN zajęły, gdy metropolitą krakowskim był kard. Macharski, a ponowiły, gdy funkcję tę objął abp Dziwisz. "Kościół ma własną procedurę. Duchowni, którzy mieli przejścia z bezpieką, mogli to ujawnić swoim przełożonym zakonnym, biskupom, a jeżeli przyjęli niewłaściwą postawę, mogli otrzymać upomnienie czy rodzaj pokuty i ją odbyć" - mówił Terlecki. "Ja jest za tym, żeby upubliczniać tą wiedzę. Czy najpilniejszą sprawą są osoby duchowne? Mnie wydaje się, że najpilniejszą jest cała sfera funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, a także niestety chyba i mediów" - dodał. Według Terleckiego, do krakowskiego IPN zwróciło się do tej pory "stosunkowo niewielu" duchowych o udostępnienie dotyczących ich materiałów. Marek Lasota z krakowskiego IPN, który napisał książkę o inwigilacji Kościoła krakowskiego (ma być wydana wiosną) i przygotowuje doktorat na ten temat, zapowiada, że tylko w jego pracy naukowej mają być rozszyfrowane kryptonimy niektórych tajnych współpracowników SB. "Na pewno nie wszystkie, bo nie da się tego zrobić. Celem tej pracy nie jest sporządzanie listy agentów i ujawnianie ich personaliów" - podkreślił w rozmowie z PAP Lasota. "To praca, która pokazuje pewne epizody z dziejów PRL, w których centralną postacią jest ks. biskup, a potem kardynał Wojtyła. Nie sposób uciec także od pokazania działań operacyjnych bezpieki i budowania sieci agenturalnej, ale to nie jest główny wątek tej pracy" - zaznaczył. Dodał, że jego doktorat dotyczący lat 1945-79 koncentruje się wokół relacji państwo - Kościół, warunków, w jakich funkcjonował Kościół i sam Wojtyła. Ma być w nim zamieszczona lista funkcjonariuszy SB pracujących w Wydziale IV zajmującym się inwigilacją Kościoła.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.