Tadeusz Nowak nigdy nie cieszył się w "Tygodniku Powszechnym" zaufaniem i nie omawiano przy nim ważnych spraw - tak redaktor naczelny tygodnika ks. Adam Boniecki skomentował informację, że ten były dyrektor finansowy pisma i były zarządca dóbr krakowskiej kurii biskupiej był agentem SB.
Podkreślił, że gdy był szefem MSW w rządzie Tadeusza Mazowieckiego "nie przyszło mu nigdy do głowy, żeby sięgać po własne papiery, kolegów czy Tygodnika". Według Lasoty, "Ares" nie był jedynym agentem z kręgu "TP". W książce podaje on kryptonimy dziewięciorga agentów, "redaktorów i pracowników redakcji, działaczy i animatorów środowisk inteligenckich". Lasota twierdzi, że jednym z nich była dziennikarka "TP" o kryptonimie "Targowska", która w 1966 r. doniosła SB o plotkach z redakcji na temat rzekomej znajomości Wojtyły z jedną z pracownic redakcji, mogących "złamać mu karierę". Także inny agent SB donosił o rzekomej zażyłości biskupa i pracownicy "TP", która - jak podkreśla Lasota - przepisywała prace Wojtyły i dokumentowała jego wystąpienia. Według Kozłowskiego, "Targowska" była osobą "pisząca i bywającą na niektórych zebraniach redakcji". Pytany, czy w środowisku "TP" mogło być dziewięciu agentów, Kozłowski powiedział, że potrzebne są dowody, a przede wszystkim ustalenie, o kim mowa - o redaktorach, personelu technicznym czy administracji i współpracownikach. Dodał, że wie, iż łamano ludzi z administracji, z pionu technicznego, grona współpracowników, a przede wszystkim szukano tajnych współpracowników wśród ludzi, u których redaktorzy bywali na spotkaniach towarzyskich. Usiłowano mieć w "TP" współpracowników. Mnie proponowano, mogłem tutaj pełnić taką funkcję i za to bym otrzymał wspaniały dar w postaci przepustki turystycznej w Tatry słowackie - mówił ks. Boniecki, dodając, że ofertę oczywiście odrzucił. Wszyscy byli ciągani i namawiani, bo władze uważały, że to jest nie tylko gniazdo opozycyjne i niebezpieczne, ale że jest to jedno z dwóch źródeł sił niepojętego Wojtyły. Uważali, że źródła te to jego związki z Uniwersytetem i "Tygodnikiem" - dodał. Redaktor naczelny "TP" powiedział, że w książce Lasoty zaskoczyły go rozmiary aparatu użytego do inwigilacji Wojtyły i Kościoła. Gigantycznej organizacji, która była jak góra, która urodziła mysz, bo w gruncie rzeczy Kościół znakomicie prosperował - mówił ks. Boniecki. Boniecki i Kozłowski przypomnieli, że rok temu kierownictwo redakcji poprosiło IPN o opracowanie tematu "Środowisko Tygodnika Powszechnego a SB". Dyrektor krakowskiego oddziału IPN Ryszard Terlecki powiedział, że ukończenia opracowania należy się spodziewać jesienią tego roku.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.