Przedstawiciele hinduistów, buddystów, chrześcijan, muzułmanów i sikhów uczestniczyli w milczącym marszu protestacyjnym po zamachach, jakie nastąpiły przed tygodniem w świętym mieście hinduistów Waranasi w Indiach - podaje Nasz Dziennik.
W wyniku trzech wybuchów życie straciło wówczas ponad dwadzieścia osób. Uczestnicy poniedziałkowego marszu, wśród których były także siostry ze Zgromadzenia Misjonarek Miłości, założonego przez Matkę Teresę z Kalkuty, oraz księża z Indyjskiego Towarzystwa Misyjnego, wezwali do pokoju i zgody. Potępiono wszelkie akty terroryzmu, wskazując, że są one sprzeczne z wypracowanym w tym mieście stylem życia, zapewniającym poszanowanie przekonań religijnych każdego obywatela. Pod pomnikiem Mahatmy Ghandiego wezwano mieszkańców Waranasi do troski o pokój, zgodę, mądrość i opanowanie. Ubiegłotygodniowe zamachy potępiła także społeczność muzułmańska. Główna medresa (szkoła islamska) w stolicy stanu Uttar Prades - Lucknow, wydała fatwę, czyli swego rodzaju wyrok na "terrorystów i wszystkich wojowników w ogóle", którzy za cel swoich zamachów biorą "miejsca święte w Indiach i niewinną ludność".
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.