Twórcy Parady Równości chcą, aby w przyszłym roku władze stolicy włączyły się w organizację imprezy - donosi Metro.
Gazeta napisała: Tegoroczna Parada przyniosła Warszawie duże zyski - twierdzą jej organizatorzy. Według wyliczeń Fundacji Równości chodzi tu nawet o 1 mln 200 tys. zł. Skąd ta suma? Na paradę do stolicy przyjechało blisko tysiąc zagranicznych gości. Ponad 400 z nich zamieszkało w warszawskich hotelach. To oni zostawili w mieście sporo kasy. - Każdy z zagranicznych gości przez weekend wydał w Polsce blisko 300-400 euro. Zarobiły na tym nie tylko hotele, ale restauracje i puby - wylicza Tomasz Bączkowski, prezes Fundacji Równości. I faktycznie. W hotelach brakowało miejsc, a taksówkarze nie mogli wyrobić się z obsługą pasażerów. Te wyliczenia organizatorzy parady już niedługo przedstawią władzom Warszawy. Po co? Chcą, by dołożyły się w przyszłym roku do kolejnego marszu, podobnie jak to się dzieje w innych europejskich krajach, np. w Londynie czy Berlinie. - Jeśli włodarze stolicy będą kierowali się dobrem miasta, a nie ideologią partii, to myślę, że wspomogą naszą paradę. To przecież oznacza miliony euro zostawione w Polsce przez zagranicznych gejów i lesbijki - przekonuje Łukasz Pałucki z fundacji. Tymczasem stołeczni urzędnicy stukają się w czoło i traktują ten pomysł jako kompletną bzdurę. - Parada Równości to promowanie organizacji gejowskich, a nie miasta - twierdzi Mirosław Kochalski, prawicowy komisarz Warszawy. - Kryje się za nią tylko demoralizacja i zagrożenie dla mieszkańców miasta. Nie zgodzimy się na to - wtóruje mu Witold Kołodziejski, przewodniczący miejskich rajców. I wylicza, że miasto nie tylko na Paradzie nie zarobiło, ale... wręcz straciło. Bo dwa tysiące policjantów przez trzy godziny ochraniało jej uczestników. To jego zdaniem niepotrzebnie nadszarpnęło budżet stolicy. W tych działaniach ratusz będzie wspierać Liga Polskich Rodzin. Liderzy tej partii już zapowiadają, że w przyszłym roku do parady nie dopuszczą. - Sprawimy, że nikt na nią nie przyjdzie - mówi Wojciech Wierzejski, poseł Ligi. Jak? - Po prostu ich zniechęcimy - mówi. - Będzie nas więcej, nawet 30 tys. I pokażemy, że Warszawa jest otwartym europejskim miastem - odpowiada Łukasz Pałucki.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.