Sprzedam termin ślubu w Bazylice Mariackiej - taki post pojawił się na jednym z forów internetowych dla narzeczonych - donosi Gazeta Wyborcza.
- Nie dziwi mnie to, bo zainteresowanie ślubem u nas jest ogromne - mówi GW ks. Bronisław Fidelus, opiekun bazyliki. Kolejki są tak duże, że ceremonie trzeba planować z rocznym wyprzedzeniem. W przyspieszeniu ślubu nie pomaga nawet tytuł hrabiowski. Mikołaj Rej i Patrycja Sobańska, by wziąć ślub w bazylice pierwszego lipca 2006 roku, w kancelarii parafialnej pojawili się rok temu. Tyle musiałby też czekać na ceremonię amator oferty internetowej. Jej sprzedawca zainteresowanym tłumaczył, że chce odstąpić październikowy termin, bo narzeczona zrezygnowała. - Usłyszałem, że zamówili ślub dwanaście miesięcy przed planowanym terminem. Pan, z którym rozmawiałem, chciał za odstąpienie miejsca 1000 zł - mówi 29-letni Michał, który też planuje ślub w Mariackim. - To była okazja, bo w kancelarii parafialnej usłyszałem, że są miejsca dopiero na marzec przyszłego roku - dodaje. Do transakcji nie doszło. Jak wyjaśnia Michał, kiedy zadzwonił ponownie, by omówić formę płatności, okazało się, że ktoś go uprzedził. Ks. Bronisław Fidelus przyznaje, że zainteresowanie ślubami w bazylice jest ogromne. - Nie słyszałem, by ktoś próbował sprzedać termin, ale determinacja narzeczonych jest nieograniczona - mówi. Jak twierdzi, minimalny czas oczekiwania na ceremonię w Mariackim to pół roku, ale zapobiegliwi pojawiają się w parafialnej kancelarii nawet z dwuletnim wyprzedzeniem. Tygodniowo odbywają się w kościele tylko trzy ceremonie zaślubin - zawsze w sobotę o godz. 16, 17 i 18.30. - Ograniczenia były konieczne. Inaczej musiałbym w sobotę zamknąć kościół dla turystów - wyjaśnia proboszcz. Stałego cennika nie ma, ale narzeczeni zostawiają najczęściej 300-500 zł. Na tak długi okres oczekiwania mają wpływ też zagraniczni turyści, którzy postanowili powiedzieć sakramentalne "tak" w Krakowie. - Mamy wiele par ze Stanów Zjednoczonych, Włoch, Francji. Jakiś czas temu udzielaliśmy ślubu parze z Hawajów. Matka pana młodego prowadzi tamtejsze biuro podróży i wybrała Kraków na miejsce zaślubin. Ceremonia była interesująca, bo wszyscy dostaliśmy tradycyjne wieńce kwiatów na szyje - opowiada ks. Fidelus. Nietypowe ceremonie w bazylice nie są rzadkością, bo nawet Polacy życzą sobie, by ślub był niestandardowy. - Chcą zamawiać firmy do przyozdabiania kościoła, proszą, byśmy zgodzili się na chór i muzyków. Musimy hamować te zapędy, bo inaczej każda ceremonia trwałaby po kilka godzin. Zgadzamy się co najwyżej na skrzypka - dodaje opiekun bazyliki. O tym, że krakowianom i obcokrajowcom, którzy chcą ślubować w Krakowie, zależy na niezwykłej oprawie ceremonii, przekonany jest ks. Robert Nęcek, rzecznik krakowskiej kurii. Dowód? Listy z prośbami, by ceremonię w Bazylice Mariackiej poprowadził kard. Stanisław Dziwisz. - Odmawiamy, bo inaczej metropolita nie robiłby nic innego - mówi. Narzeczeni często pytają o ślub w Bazylice Miłosierdzia Bożego. - Odmawiamy, bo sanktuarium nie jest parafią i nie prowadzi ksiąg parafialnych, potrzebnych do zarejestrowania sakramentu - wyjaśnia Przemysław Bednarz, odpowiedzialny za promocję sanktuarium. Podobnie jest z kaplicą w krakowskiej kurii. - Nie ma takiej możliwości, bo to prywatna kaplica kardynała - wyjaśnia ks. Robert Nęcek, rzecznik kurii. Przyszli małżonkowie często pytają też o ceremonię w kościele św. Wojciecha na Rynku. Tu śluby się odbywają, ale - podobnie jak w bazylice Mariackiej - trzeba poczekać. Najbliższe wolne terminy są na początku października. Młodzi chętnie ślubują też w katedrze na Wawelu. Chętnych było tak dużo, że musieli czekać ponad rok. - Przy takim długim okresie oczekiwania wiele narzeczeństw rozpadało się i w zamówionym terminie nikt się nie pojawiał. Teraz żądamy od młodych pisma polecającego od proboszcza. Kolejka zmniejszyła się do pół roku - mówi infułat ks. Janusz Bielański.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"