Czy na pewno chodzi o prawdę?

Analizę poświęconą nagłaśnianym przez media problemom na linii krakowska Kuria Metropolitalna - ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski opublikowała w Rzeczpospolitej Ewa K. Czaczkowska.

W analizie zatytułowanej "Kościół musi rozliczyć się z przeszłością" Ewa K. Czaczkowska napisała: Konflikt między krakowską kurią a ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim rozgorzał na nowo. Zawarte w czerwcu i przypieczętowane w świetle jupiterów porozumienie kardynała Stanisława Dziwisza z ks. Isakowiczem-Zaleskim zostało zerwane. Uprzedzające ruchy kurii krakowskiej i jej nerwowość budzą zdziwienie i niesmak. I powrót pytań. O co chodzi? Czy na pewno o prawdę? Grę wokół ujawnienia nazwisk krakowskich księży - dawnych agentów SB - obserwujemy od miesięcy. Widać w niej zmienność krakowskiej kurii. Kiedy już wydawało się, że do września, gdy ks. Isakowicz-Zaleski opublikuje wyniki swoich badań, nic mu w tym nie przeszkodzi, w polityce kurii znowu nastąpił zwrot. Ogłoszono odpowiedź na list ks. Isakowicza-Zaleskiego jednego z duchownych podejrzewanych o współpracę. Tłumaczenie, że chodziło o poinformowanie opinii, żeby nikogo nie narażać na pomówienia, nie przekonuje. Chodziło raczej o danie sygnału, że książka ks. Isakowicza-Zaleskiego będzie nierzetelna albo, jak komentuje sam ksiądz, pokazanie, jak podejrzani mają odpowiadać na zarzuty. Jak? Nie przyznawać się albo milczeć. Trzeba przyznać, że i druga strona - czyli ks. Isakowicz-Zaleski - wykonuje niepotrzebne ruchy. Zamiast skoncentrować się na doprowadzeniu do końca badań, informuje media o szczątkowych ustaleniach, o wysyłaniu listów. Mówi coś, z czego potem się wycofuje. Kardynał Dziwisz nieraz zapewniał, że nie boi się poznać prawdy, także tej bolesnej. Zastrzegał jednak, że musi to być pełna prawda, oparta na rzetelnych badaniach historycznych, uwzględniająca okoliczności i pozwalająca ustosunkować się do dokumentów osobom oskarżanym o współpracę. Ks. Isakowicz-Zaleski, wysyłając listy do domniemanych agentów, za wiedzą zresztą kardynała, dał im właśnie taką możliwość. Jeśli materiały są mocne - podpisy pod zobowiązaniem, własnoręczne donosy, pokwitowania odbioru pieniędzy - wypieranie się nic nie pomoże. Jeśli słabe - same obronią rzekomych TW. Ignorowanie zaś materiałów, brak reakcji na nie będzie przyznaniem się. Opisanie przez zespół "Więzi" historii współpracy ks. Czajkowskiego pokazuje, że można to zrobić z klasą: rzetelnie, z poszanowaniem godności drugiego, ale i z szacunkiem dla prawdy. Był to jednak ogromny wysiłek i dziennikarzy, i księdza, któremu trudno było przyznać się do winy - podobnie jak uznać ją jego przyjaciołom. Dlaczego takiej drogi nie może obrać Kościół krakowski? Kardynał Dziwisz powiedział kiedyś, że za współpracę powinni przeprosić ci, którzy czują się winni. Może w tym tkwi największy problem: uznanie winy w sobie. Każdy, kto popełni grzech ciężki, wie, jak trudno jest się przyznać przed samym sobą. Ale wydaje się, że powód jest jeszcze jeden. I to poważniejszy: za dużo w tym interesów, za mało myślenia o dobru wspólnym. Źle się stało, że episkopat nie wypracował dotąd jednej, spójnej linii postępowania w sprawie lustracji. Nie ogłosił przynajmniej zasad, w jaki sposób oceniać księży współpracujących z SB, w zależności od stopnia ich uwikłania. Duchowni, jako grupa, nie zostali też objęci ustawą lustracyjną. Kościół nie był tym zainteresowany. Ale jeśli ktoś jeszcze wewnątrz Kościoła myśli, że polityka "jakoś to będzie" czy ignorowania faktów będzie nadal skuteczna - myli się. Chyba że zignoruje i to, że już teraz księżom ufa zaledwie 58 proc. Polaków, czyli mniej niż średnia europejska. Nadzieja w tym, że w Kościele dojdą w końcu do głosu ci, którzy chcą z szacunkiem dla ludzi, ale rzetelnie rozliczyć przeszłość. Innej drogi nie ma.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
17°C Środa
noc
12°C Środa
rano
19°C Środa
dzień
20°C Środa
wieczór
wiecej »