Cieszę się. Tak najprościej można ująć moją reakcję na podpisanie wspólnego dokumentu w sprawie Rzezi Wołyńskiej przez hierarchów rzymsko- i greckokatolickich z Polski i Ukrainy.
Wydarzenia na Wołyniu z 1943 roku i wszystko to, co wydarzyło się po nich na długie lata położyło się cieniem na relacjach między Polakami a Ukraińcami. Jeszcze kilkanaście lat temu jadąc pociągiem słyszałem opowieść o tym, jak to na Ukrainie jacyś starsi ludzie zaczepiali polskich turystów jadących w góry leżące na wschód od Bieszczad i tylko przytomna rekcja młodych – że starym znowu się zachciało wracać do czasów wojny – sprawiła, że nie doszło do jakiejś poważniejszej utarczki.
Rachunek wzajemnych krzywd jest długi. Po obu stronach. A pojednaniu szkodziła nie tylko pamięć tych, którzy tych krzywd doświadczyli na własnej skórze, ale przede wszystkim niechęć do przedstawienia tych bolesnych wydarzeń w całej prawdzie. Jakby bolesne to nie było..
Dlatego cieszy mnie, że biskupi grecko- i rzymskokatoliccy z Ukrainy i Polski podpisali dokument, w którym tak mocny akcent położono na pojednanie w prawdzie. „Jesteśmy świadomi, że tylko prawda może nas wyzwolić (por. J 8, 32); prawda, która niczego nie upiększa i nie pomija, która niczego nie przemilcza, ale prowadzi do przebaczenia i darowania win” – czytamy w dokumencie. „Jako dzieci jednego Ojca w niebie kierujemy do Jego miłosierdzia prośbę o przebaczenie w duchu słów Modlitwy Pańskiej: «Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom». I dalej „Wiemy, że chrześcijańska ocena zbrodni wołyńskiej domaga się od nas jednoznacznego potępienia i przeproszenia za nią. Uważamy bowiem, że ani przemoc, ani czystki etniczne nigdy nie mogą być metodą rozwiązywania konfliktów między sąsiadującymi ludami czy narodami, ani usprawiedliwione racją polityczną, ekonomiczną czy religijną.”
Cieszy też to, ze motywem dla którego podpisano dokument jest świadomość, że wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Ojca. Łatwo namawiać innych, by przebaczyli. Na przykład Ruandyjczyków. Znacznie trudniej samemu wybaczyć. Podpisany dokument jest widomym znakiem, że Kościoły nie chcą być narzędziami służącymi realizacji takich czy innych celów politycznych swoich krajów, państw, narodów, ale narzędziami działającego w świecie Boga. To świadectwo duchowej uczciwości zapewne zostanie zauważone. Bez tego – jak napisano w dokumencie – „nasz Kościół nie byłby wiarygodny w wypełnianiu swej ewangelicznej misji”.
Mam nadzieję, że dokument stanie się też okazją do zastanowienia się nad wartością przebaczenia. „Modlimy się także o miłosierdzie Boże dla tych, którzy ulegli ideologii przemocy i nienawiści, a także o to, by wojna, która już dawno wygasła na naszych ziemiach, nie trwała dziś w sercach ludzi” – czytamy. Modlitwa za winowajców to piękna rzecz. Ale chyba równie ważne jest – co zaznaczono w dokumencie – by udało się wyjść z zaklętego kręgu nienawiści. By wyrządzone kiedyś krzywdy, choćby i nie zaowocowały odwetem, nie zatruwały ludzkiej duszy niechęcią, podejrzliwością i poczuciem krzywdy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.