Ukarani, bo nie byli na paradzie gejów

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 07.09.2006 09:02

Dziewięciu strażaków z Glasgow ukarano dyscyplinarnie za to, że nie zgodzili się pójść na paradę homoseksualistów - informuje Gazeta Wyborcza.

Strażacy z oddziału Cowcasddens dostali od zwierzchników służbowe polecenie wzięcia udziału w Pride Scotia - czerwcowej dorocznej imprezie szkockich homoseksualistów. Na paradzie strażacy ubrani w odświętne uniformy rozdawali ulotki o tym, że straż pożarna służy wszystkim. W ten sposób mieli zademonstrować poparcie dla idei walki z dyskryminacją - także ze względu na orientację seksualną. Dziewięciu strażaków odmówiło udziału. Jedni argumentowali, że nie mogą się pojawić w mundurze w otoczeniu gejów, gdyż naraziłoby ich to na złośliwe żarty w pubach. Inni tłumaczyli, że przekonania religijne nie pozwalają im wziąć udziału w imprezie afirmującej homoseksualizm. Komendant oddziału wyjaśnień nie przyjął i wszczął wobec opornych postępowanie dyscyplinarne. Najstarszy rangą strażak został zdegradowany i pozbawiony 5 tys. funtów z rocznego wynagrodzenia. Pozostali dostali pisemne upomnienia. Cała dziewiątka ma uczestniczyć w przymusowych "szkoleniach różnorodności", na których uczy się poszanowania dla odmienności. Za co te kary? Zdaniem szefostwa straży odmowa pójścia na paradę równości to "zasadnicze złamanie kluczowych obowiązków". Strażacy "nie mogą i nie powinni wybierać, komu mają służyć", a "ich obowiązkiem jest chronić wszystkich, bez względu na kolor skóry, wyznanie czy orientację seksualną". Kary dla strażaków przyjęły z zadowoleniem brytyjskie organizacje gejowskie. - Gdyby odmówili pójścia do meczetu, wszyscy byliby oburzeni - tłumaczy dziennikowi "The Scotsman" Calum Irving z walczącej o prawa gejów organizacji Stonewall Scotland. Jego zdaniem utrzymywane z podatków służby nie powinny manifestować niechęci do mniejszości seksualnych, bo "geje i lesbijki też płacą podatki". Według części komentatorów stawianie znaku równości między odmową udziału w Pride Scotia a przyzwoleniem na dyskryminację to nonsens. Ukaranych wziął w obronę Kościół katolicki. Arcybiskup Glasgow Mario Conti uważa, że strażacy mieli prawo odmówić pryncypałom - zażądano od nich rozdawania ulotek na demonstracji, do której nie mieli przekonania, a ich obawy, że we własnym środowisku staną się z tego powodu pośmiewiskiem, były uzasadnione. - Wierność własnym przekonaniom jest ważniejsza od obowiązku przestrzegania poleceń czy rozkazów - mówi abp Conti. Od redakcji Jak widać poprawność polityczna nie zna granic... rozsądku. Prowadzi do tego, że w nawet najbardziej demokratycznym państwie można zostać ukaranym za przekonania. Ten na pozór drobny incydent jest poważnym ostrzeżeniem. Bardzo poważnym.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona