W sobotę po godz. 12.00 w Chorzowie rozpoczęła się konwencja krajowa PO, która zmieni statut partii, aby umożliwić bezpośrednie wybory szefa Platformy. Na razie jest dwóch kandydatów na przewodniczącego PO: Donald Tusk i Jarosław Gowin.
Wchodzący na salę premier został powitamy brawami. Zebrani skandowali "Donald Tusk". Przed rozpoczęciem obrad odśpiewali Mazurka Dąbrowskiego.
Jarosław Gowin powiedział PAP przed rozpoczęciem konwencji, że startuje w wyborach na szefa PO, ponieważ "wyczerpała się formuła ciepłej wody w kranie", którą jego zdaniem uosabia premier Tusk. "Polska potrzebuje zdecydowanych, głębokich zmian, musimy wrócić do naszych wolnorynkowych korzeni, nie przekonują mnie coraz częstsze socjaldemokratyczne recepty rządu" - podkreślił.
Jak dodał, Platforma - pod rządami Tuska - staje się partią coraz bardziej "fiskalistyczną i etatystyczną". "Musimy wrócić do naszych korzeni obywatelskich, bo widać wyraźnie, że tracimy kontakt z normalnymi Polakami" - zaznaczył.
Zdaniem Gowina w sytuacji, gdy on startuje na szefa PO, nie ma konieczności, aby startował również Grzegorz Schetyna.
Do tej pory nie wiadomo oficjalnie, czy Schetyna stanie w wyborcze szranki - nie informował on do tej pory o swojej decyzji. Nieoficjalnie politycy PO oceniają, że Schetyna nie wystartuje, bo uznał, że nie ma większych szans na wygraną z Tuskiem. "Gowin liczy się z przegraną, ale liczy też, że kampania stanie się dla niego szansą na stałą obecność w mediach. To dobra trampolina, choćby przed wyborami samorządowymi" - powiedziały PAP źródła we władzach PO.
PO spotyka się w Chorzowie w trudnym dla siebie okresie. Partia Tuska przegrała w ostatnim czasie wybory uzupełniające do Senatu w Rybniku, referendum w Elblągu oraz przedterminowe wybory samorządowe w tym mieście, a także przedterminowe wybory burmistrza i rady miejskiej w Żaganiu. Niepokój PO budzą też ostatnie sondaże, które wskazują na rosnącą przewagę PiS nad Platformą.
Konwencja krajowa PO odbywa się w w Hali Wystaw Kapelusz w Parku Śląskim w Chorzowie. Hala ma powierzchnię ok. 2,2 tys. m kw. Park Śląski (dawna nazwa to Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku) to największy śródmiejski park w Polsce, położony między Katowicami, Chorzowem a Siemianowicami Śląskimi. Należy do samorządu wojewódzkiego; zarządza nim samorządowa spółka, na której czele stoi katowicki radny Arkadiusz Godlewski z PO.
Polityków PO wchodzących do Kapelusza wita Śląskie Wkurzone Miasteczko nawiązujące nazwą do pobliskiego Śląskiego Wesołego Miasteczka. Manifestują tu związkowcy skupieni w Międzyzwiązkowym Komitecie Protestacyjno-Strajkowym, który był organizatorem marcowego strajku generalnego w regionie. Manifestują też przedstawiciele śląskich organizacji regionalnych - Ruchu Autonomii Śląska i stowarzyszenia "Ślonsko Ferajno". Zarzucają rządzącym składanie obietnic bez pokrycia. "Obiecanki-cacanki a głupiemu Hanysowi radość" - skandowali. Byli też działacze ugrupowania Polska Jest Najważniejsza.
Happening "Wkurzonych" zgromadził kilkaset osób. Na ogrodzeniu oddzielającym manifestantów od terenu hali, gdzie odbywa się konwencja, powiesili kartki z napisami: ZOO, "Nie karmić zwierząt" i "Nie dokarmiać Platfusów". Przyprowadzili też dwie owce, ubrane we wdzianka z napisem "Kandydat na członka Platformy" i przywieszkami "Gość konwencji". Trawnik otaczający halę związkowcy obrzucili bananami. Orkiestra górnicza zagrała marsza żałobnego. Niektórzy manifestanci włożyli koszulki z napisem "Platformo! Jak rzyć?"; rzyć to po śląsku tylna część ciała.
Organizatorzy happeningu podkreślają, że ich akcja ma pokojowy i prześmiewczy, choć zdecydowanie antyrządowy charakter. Związkowcy ubolewali, że "władza chowa się za policyjnym kordonem, bo boi się śmiechu obywateli". Protestujący zarzucają rządowi łamanie zasad dialogu społecznego oraz antypracowniczą politykę. Krytykują m.in. projekt uelastycznienia kodeksu pracy, który niedawno stał się przyczyną zawieszenia przez związki ich uczestnictwa w Komisji Trójstronnej". "Dziękujemy" - skandowali związkowcy, wymieniając wcześniej niewłaściwe - ich zdaniem - działania rządu.(PAP)
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.