Prymas Polski powinien być związany z Gnieznem, ale rezydować w Warszawie - uważa kard. Józef Glemp.
Józef Glemp. Podczas prezentacji "Księgi Jubileuszowej Archidiecezji Warszawskiej 1981-2006", podsumowującej jego posługę biskupią w stolicy, hierarcha sprzeciwił się również pomysłom likwidacji funkcji prymasa, gdyż jest on "ośrodkiem jedności" dla Kościoła i narodu. Wyjaśnił, że choć funkcja prymasa nie wiąże się z żadną jurysdykcją, to jednak ma za sobą wielki dorobek wypracowany przez jego poprzedników, zwłaszcza w ostatnim stuleciu. Rola prymasa jest głęboko osadzona w rzeczywistości narodu i państwa. W "hierarchii precedencji" zajmuje on piąte miejsce w państwie, po prezydencie, premierze oraz marszałkach Sejmu i Senatu. Rezygnacja z tego dorobku byłaby szkodliwa - przekonywał kard. Glemp. Jego zdaniem w ciągu 600 lat prymasostwa związanego z Gnieznem, prymasi rzadko tam bywali. Byli "na służbie narodu i państwa", rezydując głównie w Łowiczu, skąd mieli bliżej do stolicy i gdzie odwiedzali ich królowie. Mianowanie prymasem arcybiskupa gnieźnieńskiego byłoby "zredukowaniem roli prymasa" i "równaniem w dół" - zaznaczył hierarcha. Ujawnił, że jeśli będzie formalnie pytany o zdanie, odpowie, że prymas, choć powinien być związany z Gnieznem, musi rezydować w Warszawie, bo tu jest centrum życia religijnego, kościelnego, społecznego, narodowego, politycznego, kulturalnego. Szkoda bowiem byłoby tracić tak wypracowaną pozycję, której nie osiągnie wybierany na kadencje przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. - Może to, co mówię, jest szowinistyczne w stosunku do Warszawy, ale sam pochodzę z Gniezna - żartował kard. Glemp. Według niego, funkcji prymasa nie należy też likwidować, gdyż polskie prymasostwo wyróżnia się na tle Europy i świata. Najbliższe polskiemu było prymasostwo na Węgrzech, ale po śmierci kardynała-męczennika Józsefa Mindszenty'ego "już do takiego znaczenia nie doszło". Dalej tłumaczył, że w Polsce rola prymasa bardzo mocno się zaznaczyła za czasów kard. Stefana Wyszyńskiego, który był człowiekiem dialogu, ale zarazem umiał przeciwstawiać się władzom komunistycznym. W 1956 r. rozpoczął on program trwającej dziewięć lat Wielkiej Nowenny przed tysięczną rocznicą chrztu Polski. Nie był on formą walki z komunizmem, lecz polegał na systematycznym nauczaniu Ewangelii, kierowaniu uwagi Polaków na ich wady i zaniedbania oraz podkreślaniu ich cnót. "Był to przekaz, który budował społeczeństwo" - stwierdził kard. Glemp. Nowenna była także "ćwiczeniami z religijności" o podłożu dewocyjnym, czego najważniejszym przejawem była wędrówka po Polsce kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. "Były to wielkie wydarzenia duchowe, które nie mają odpowiedników w świecie" - zaznaczył Prymas Polski. Wyjaśnił, że tę dziewięcioletnią katechizację narodu "bardzo podbudował doktrynalnie" trwający w tamtym czasie Sobór Watykański II. Kard. Glemp przypomniał, że tworząca się "Solidarność" przychodziła do prymasa Polski jako "ośrodka jedności i trwałości". Również w czasie stanu wojennego ze zdaniem prymasa liczyli się nie tylko duchowni, ale także "wojewodowie i pierwsi sekretarze". Przewodnictwo Konferencji Episkopatu Polski jest kadencyjne, natomiast "prymasostwo trwa" i jest połączone z "ideowym duszpasterstwem" jak za czasów kard. Wyszyńskiego. Jest ono "czynnikiem dodatnim i rezygnacja z niego byłaby zubożeniem" - stwierdził hierarcha.
Jest to jego pierwsza wizyta w tym kraju od początku pełnoskalowej agresji rosyjskiej.
"Niech Bóg ma litość dla nas. Niech oświeci sumienia sprawujących władzę".
Siostry ze Wspólnoty Dzieci Łaski Bożej zapraszają na tygodniową kontemplację oblicza Matki Bożej.
Donald Trump przyjął nominację Partii Republikańskiej na urząd głowy państwa
Szlachetna Paczka potrzebuje ponad 10 tys. wolontariuszy do przeprowadzenia akcji w całej Polsce.