Portugalscy księża grożą wiernym ekskomuniką za udział w planowanym na 11 lutego referendum mającym prowadzić do legalizacji przerywania ciąży - twierdzi Rzeczpospolita.
Zwolennicy aborcji na życzenie wzywają wyborców do skorzystania z "historycznej szansy, która prędko się nie powtórzy". W kampanię osobiście zaangażował się socjalistyczny premier José Socrates. Wzywając młodych Portugalczyków do głosowania "tak", przekonywał, że dowiodą w ten sposób "dojrzałości portugalskiej demokracji". Mimo dramatycznych przestróg i apeli organizatorom pro- i antyaborcyjnych manifestacji trudno zmobilizować tłumy do poparcia sprawy. Apatia Portugalczyków niepokoi rzeczników "prawa kobiety do decydowania o własnym życiu". W 1998 roku referendum zostało unieważnione z powodu zbyt niskiej frekwencji. Sytuacja może się powtórzyć, jeśli w głosowaniu nie weźmie udziału co najmniej połowa z 8,4 mln wyborców. Z ostatnich sondaży wynika, że można się spodziewać wysokiej absencji. Za aborcją na żądanie jest 38 procent Portugalczyków, przeciwko - 28 procent. Reszta albo nie zamierza iść do urn, albo nie wie, jak głosować. Lewicowy rząd przekonuje, że surowe ustawodawstwo aborcyjne stawia Portugalię wśród najbardziej zacofanych krajów Unii Europejskiej. Chce, by w ciągu pierwszych dziesięciu tygodni Portugalki mogły usuwać ciążę bez ograniczeń. Teraz aborcja jest dozwolona wyłącznie, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia matki lub jej zdrowia fizycznego i psychicznego, jest efektem gwałtu oraz w przypadku wady wrodzonej płodu. Kobietom, które poddały się jej nielegalnie, i lekarzom, którzy przeprowadzili zabieg, grożą trzy lata więzienia. Od 1998 roku na ławę oskarżonych trafiło 30 niedoszłych matek. Choć 14 z nich zostało skazanych na więzienie, to zawsze w zawieszeniu. Liczbę nielegalnych aborcji dokonanych w 2005 roku szacuje się na 18 tysięcy. Do tego należy dodać masową turystykę aborcyjną, zwłaszcza wyjazdy do Hiszpanii, gdzie znacznie łatwiej usunąć ciążę.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.