Brytyjska katoliczka chce odszkodowania za to, że kiedy była dzieckiem, oddano ją pod opiekę protestanckiej rodziny zastępczej - podała Rzeczpospolita.
W pozwie napisała, że nie miała szansy na praktykowanie własnego wyznania. Dziewczyna, która ma dziś 18 lat, twierdzi też, że była narażona na stres i popadła w depresję. Domaga się od lokalnych władz 50 tys. funtów za swoje cierpienia i 20 tys. za złamanie praw człowieka. Sprawą zajmuje się sąd w Edynburgu. - Mamy tu zupełnie nowe i trudne kwestie prawne - stwierdził sędzia lord Uist. Jego zdaniem ta precedensowa sprawa może poszerzyć definicję praw człowieka stosowaną przez brytyjski wymiar sprawiedliwości. Tożsamości dziewczyny nie ujawniono. Wiadomo jedynie, że jako 8-letnie dziecko przyjechała z Anglii do Szkocji z matką, ojczymem i bratem. Opieka społeczna skierowała ją do rodziny zastępczej. Do pełnoletności opiekowały się nią dwie protestanckie rodziny.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.