Najlepiej byłoby, gdyby środowisko dziennikarskie samo podjęło dojrzałą decyzję o lustracji - uważa abp Sławoj Leszek Głódź.
W rozmowie z dziennikarzami powiedział, że ze strony kościelnej nie będzie żadnych przynagleń czy stawiania ludzi mediów w dwuznacznej sytuacji, mimo iż dziennikarze "hasają po Kościele jak po poligonie, a nawet traktują go jako swoisty Disneyland". My wyznajemy miłość, miłosierdzie, pojednanie, przebaczenie, to nasza broń i posłannictwo - podkreślał abp Głódź. Przyznał, że żadne środowisko nie lubi być oceniane przez inne. - Najlepiej będzie gdy środowisko dziennikarskie oceni samych siebie w relacji do ustawy i sumienia - powiedział. Odpowiadając na pytanie, czy w związku z obowiązkiem złożenia oświadczeń lustracyjnych dziennikarzy - w tym również księży pracujących w mediach - abp Głódź będzie wymagał takich oświadczeń od pracowników tygodnika "Idziemy", odpowiedział, że nie widzi w tym problemu. - Ksiądz Henryk Zieliński [redaktor naczelny "Idziemy" przyp. KAI] i tak podlega badaniu diecezjalnej komisji historycznej jako ksiądz - powiedział arcybiskup. - My nie dzielimy kapłanów na murarzy, malarzy pokojowych czy rzeźników, jeśli są księżmi, to po powołaliśmy komisję, by zbadać materiały IPN na ich temat. Pytany o zespół ekspertów, który mają powołać biskupi podczas zebrania plenarnego, abp Głódź powiedział, że nie będzie on trybunałem ani sądem, lecz ma "dawać swoją ocenę w relacji do Kościelnej Komisji Historycznej".
W tej chwili weszliśmy w okolice deficytu w rachunku bieżącym.
Do końca roku oczekuje się w Rzymie ponad 30 mln turystów i pielgrzymów.
Nie mamy o nich żadnych informacji, a wy niczego nie robicie - wykrzykiwały.
Nowe pojawienie się wirusa i stan epidemii ogłoszono w zeszłym tygodniu.
Kontrakty z NFZ wystarczają tylko na pokrycie podstawowych kosztów - zwraca uwagę organizacja.
8-letni Roman Oleksiw doznał oparzeń czwartego stopnia blisko połowy ciała.