Felipe i Paulo Lizama - chilijscy bracia bliźniacy, ocaleni przez matkę od aborcji - przyjęli święcenia kapłańskie.
Gdy ich matka Rosa była w ciąży, powiedziano jej, że nosi w sobie dziecko, które ma dwie głowy, trzy nogi i cztery ręce. Proponowano aborcję „terapeutyczną”, która wówczas - w 1984 r. - była w Chile dopuszczalna. Kobieta odmówiła, postanowiła przyjąć, co Bóg da, choć - jak powiedziano matce - mogło to oznaczać ryzyko dla jej życia.
Niebezpieczeństwo dla jednego z braci nie minęło nawet w czasie porodu. Pierwszy urodził się Felipe, a ponieważ łożysko nie wyszło na zewnątrz, lekarze postanowili sami je usunąć. Rodząca matka poprosiła, by jeszcze poczekali, bo czuła, że za chwilę urodzi się jeszcze drugie dziecko.
- Mogli mnie poważnie skrzywdzić, ale moja mama wiedziała, że tam jestem. To wiele dla mnie znaczy - mówi ks. Paulo, który urodził się 17 minut po bracie.
Gdy chłopcy mieli 14 lat, ich rodzice się rozwiedli. - To było dla nas trudne. Przedtem byliśmy zwariowani na punkcie futbolu. W niedziele graliśmy w piłkę i nie chodziliśmy na msze. Potem już nigdy nie graliśmy - wspominają bracia.
Jedynym wsparciem dla nich okazał się Kościół. Gdy mieli 18 lat, niezależnie od siebie postanowili iść do seminarium. W 2012 r. przyjęli święcenia kapłańskie w katedrze w Valparaíso i zostali wysłani do różnych parafii.
- Jak mógłbym nie stanąć po stronie Boga życia? Te wydarzenia wzmocniły moje powołanie, nadały mu witalność i uczyniły mnie zdolnym do oddania siebie za to, w co wierzę - powiedział ks. Paulo.
Aborcja jest w Chile zabroniona. Kraj ten może się pochwalić najniższym wskaźnikiem śmiertelności okołoporodowej matek w Ameryce Łacińskiej.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.