Nawet dwadzieścia milionów Rosjan może nadal nie posiadać dokumentów potwierdzających, że są obywatelami w swoim kraju, czyli w Federacji Rosyjskiej. O sprawie informuje Rzeczpospolita.
Wielu z nich to prawosławni, którzy uważają, że dowody osobiste są dziełem szatana. Według nich obowiązujące od dziesięciu lat nowe rosyjskie dokumenty tożsamości zawierają masę diabelskich oznak. Na zdobiących je wzorach wierzący dostrzegają na przykład sprytnie zamaskowaną liczbę szatana - "666". Sprzeciw wywołuje także wpisany do nowego dowodu kod osobisty (odpowiednik PESEL), który "poniża godność człowieka", gdyż "jest numerem inwentaryzacyjnym, dopuszczalnym tylko doprowadzenia ewidencji przedmiotów" - relacjonuje "Rzeczpospolita". Część przeciwników nowych dowodów jest przekonana, że zostały do nich wklejone paski magnetyczne, które przekazują informacje o właścicielu do "sekretnego komputera światowej masonerii". A ta jest zainteresowana jak najszybszym nadejściem Antychrysta i rozpoczęciem apokalipsy. Aby uniknąć skutków przyjęcia szatańskiego dokumentu, wielu ludzi legitymuje się dowodami tożsamości z czasów ZSRR, zwanymi potocznie paszportami. Z problemem tym - czytamy dalej w informacji "Rz" - nie mogą poradzić sobie ani hierarchowie Cerkwi prawosławnej - potępiający podobne pomysły jako herezję - ani urzędnicy państwowi. Nawet dekret prezydenta Władimira Putina delegalizujący rok temu radziecki paszport nie przekonał jego posiadaczy do wymiany go na współczesny dowód osobisty. Pozbawieni na mocy dekretu znacznej części uprawnień, między innymi do stałej rejestracji w miejscu zamieszkania, możliwości korzystania z usług notarialnych, legalnej pracy, a nawet pobierania emerytur i innych świadczeń socjalnych, owi "ostatni obywatele ZSRR" zaczęli dochodzić swoich praw przed sądem. Udało im się wygrać w kilku miejscowościach, co spowodowało napływ do tych miejsc posiadaczy radzieckich paszportów z różnych zakątków kraju. Jedną z takich enklaw jest wieś Diwiejewo w obwodzie niż niegorodzkim, która została nawet okrzyknięta przez rosyjską prasę "stolicą ZSRR". Azylem dla posiadaczy radzieckich paszportów najczęściej stają się miejscowości położone obok prawosławnych klasztorów. Szczególnie mocne wpływy przeciwnicy paszportów z "liczbą szatana" mają jednak na Uralu i Syberii. Powołano tam nawet ruch prawosławnych obywateli o nazwie "O prawo do życia bez kodów i chipów". Organizacja ta wsławiła się m.in. organizowaniem masowych "nawróceń" poprzez demonstracyjne spalanie "szatańskich dokumentów".
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.