Na takie pytanie odpowiadał w koszalińskiej katedrze Szymon Hołownia.
Wielka akcja ewangelizacyjna w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej trwa nadal. Właśnie w Pile trwa spotkanie z charyzmatykami – ojcami Enrique i Antonello. Ks. Rafał Jarosiewicz, dyrektor diecezjalnej Szkoły Nowej Ewangelizacji powiedział, że to spotkanie ma być czasem dotknięcia przez Boga. (Więcej na http://koszalin.gosc.pl/Skrzatusz)
Po diecezji jeździ również Szymon Hołownia, który ostatnio w katedrze koszalińskiej odpowiadał na pytanie, po co nam Kościół.
Można powiedzieć, że po teoretycznym przygotowaniu gruntu przez Hołownię, nadeszła pora na praktykę. Jak tłumaczył publicysta, Kościół to przede wszystkim relacje. Przede wszystkim relacja człowieka do Boga. Właśnie w Kościele mamy doświadczyć osobowego spotkania z Jezusem. Konstytucja dogmatyczna SVII „Lumen gentium” podaje, że „Kościół jest owczarnią, której bramą jedyną i konieczną jest Chrystus”. Nie da się być w Kościele, jeśli nie doświadcza się osobistego spotkania z Chrystusem, tak jak nie można wejść do owczarni, nie przechodząc przez Bramę. Charyzmatyczne spotkania dają możliwość spotkania żywego, działającego Boga. Warto jednak pamiętać, że taką samą możliwość daje każda Msza święta. Nowa ewangelizacja faktycznie jest potrzebna, jeśli „zwykłe” niedzielne Eucharystie nie budzą już takich emocji, jak spotkania z charyzmatykami.
Z drugiej strony, to przecież nie o treść chodzi. Ojcowie Enrique i Antonello nie głoszą niczego nowego ponad to, co zostawił nam Jezus. Mówią, że Bóg żyje, chce wchodzić w nasze życie, uzdrawia. Jednak robią to z żarliwością, której naprawdę można im pozazdrościć.
I chyba właśnie o tę żarliwość chodzi. Kościół nie mógłby istnieć, gdyby nie było w Nim również relacji między ludźmi. „Kościół jest tak wymyślony, że jeden słaby człowiek ma pokazywać Chrystusa drugiemu słabemu człowiekowi. Na tym polega Kościół, żebyśmy mieli wokół siebie braci i siostry, którzy czasami będą nas poprawiać, czasami inspirować, po prostu dzielić się z nami swoją wiarą” – mówił Hołownia.
Najwyraźniej nasza relacja z Jezusem słabnie, skoro tak trudno przenieść ją na relacje międzyludzkie. Jeśli słyszymy krytyczne opinie o Kościele, to trzeba mieć świadomość, że to są przede wszystkim opinie o nas samych, bo Kościół to nie jest coś poza nami. To my tworzymy Kościół i jeśli z Nim coś jest nie tak, to znaczy, że źródła problemu trzeba szukać w sobie.
Może warto przemyśleć to, o czym mówił wczoraj w Domu św. Marty papież Franciszek, że prawdziwą nadzieją chrześcijan jest Jezus. Sami nie naprawimy świata, ale w jedności z Nim i we wspólnocie z braćmi możemy osiągnąć doskonałość. Jak powiedział ojciec święty, Jezus czyni wszystko nowym. To prawdziwy cud. Jak wierzymy, nas też przemieni. Tymczasem jednak musimy dojrzewać do tej przemiany. Na ile to możliwe, musimy pracować nad sobą i po to właśnie jest Kościół.
Trzeba sobie jednak postawić fundamentalne pytanie: czy ja osobiście chcę z tej szansy skorzystać, czy chcę uczestniczyć w tej przemianie? Bo jak ktoś już teraz uważa się za chodzącą doskonałość, to być może faktycznie Kościół niewiele może mu pomóc. Tylko uwaga, upadek z wielkiego konia bardziej boli niż z niewysokiego osła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.