W ramach Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej odbyła się debata na temat „Pamięć czy tożsamość. O powołaniu i historii." Uczestniczyli w niej o. Jacek Salij, dominikanin, Bronisław Wildstein, Piotr Dardziński i Marek A. Cichocki.
Kanwę do dyskusji stanowiła książka Jana Pawła II „Pamięć i tożsamość”. Tytuł debaty, w którym pojawiła się alternatywa, był z jednej strony prowokacją, z drugiej – przyczynkiem do dyskusji o tym, czy pamięć jest tożsamości potrzebna, czy można budować tożsamość niezależnie od pamięci i dowolnie ją kształtować. Jakie jest miejsce pamięci w tożsamości? Dyskutanci wyszli z założenia, że pamięć jest konieczna dla tożsamości. „Nie ma tożsamości bez pamięci” – mówił Bronisław Wildstein. Stawiali pytania o to, czym jest pamięć, jak wpływa na tożsamość, ale także jak dziś budować swoją tożsamość i jak ją przekazywać swoim dzieciom. Podkreślono, że słowo pamięć, to nie tylko pamięć osobista, ale też pamięć we wspólnocie, pamięć człowieka jako członka pewnej wspólnoty, a w końcu – pamięć najbardziej podstawowa, choć może nieuświadamiana, pamięć Tego, na którego obraz i podobieństwo zostaliśmy stworzeni. Ciekawe wydawały mi się stwierdzenia, że współczesny świat oczekuje niejako wyrzeczenia się pamięci i budowania swojej tożsamości we wspólnotach większych, niż narodowe. Wskazano jednak, że to oczekiwanie nie nowe, tego typu próby budowania jedności przez wyrzeczenie tożsamości można dostrzec w historii przed 2000 laty. Warto chyba podkreślić intuicje, że historia nie jest tylko czymś, co działo kiedyś. Historia dla nas istnieje wówczas, gdy jest jakąś naszą teraźniejszością. To ona nas kształtowała, także wtedy gdy nie mieliśmy możliwości wyboru, gdy w danych sytuacjach byliśmy po prostu stawiani. Teza Bronisława Wildsteina, który mówi o szlifowaniu nas przez pewne determinizmy, przez daną nam historię życia, i wskazuje na brak wolności w kształtowaniu samego siebie budzi jednak mój głęboki sprzeciw. Owszem – nie możemy stać się dowolnie wymyśloną postacią, nie możemy z zupełną i nieskrępowaną swobodą wybrać, kim będziemy. Niemniej nigdy nie ma tak, byśmy nie mieli wyboru. Kształtuje nas nie tyle sytuacja, co konieczność odpowiedzi na nią i sposób tej odpowiedzi. Ludzie, których nie tylko spotykamy, ale których niejako doświadczamy. Na to, by doświadczyć drugiego człowieka, by jego doświadczenie w pewnym stopniu stało się naszym, trzeba pozwolić.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.